sobota, 22 lipca 2017

Rzut kamieniem

Swego czasu popularny był z spor PiS-u "mordo ty moja, wracamy do gry". Niestety, praktycznie jego treści sprawdziła się po wygraniu wyborów w 2007 roku przez Platformę Obywatelską. Ostatnio jednak Kaczyński odwoływał się znów do mord w czasie, gdy mówił to do ludzi wyprowadzających do z równowagi w związku z powołaniem się na pamięć jego brata.  Przeczytałem ciekawy komentarz do tego wystąpienia. Jest to bowiem relacja z przedwojennej rozprawy sądowej w czasie której osądzano kogoś, kto był garbatym kaleką wyśmiewanym przez otoczenie. Raz rzucił on  kamieniem w kogoś, kto go wyśmiewał i przypadkiem go zabił. Adwokat tego nieszczęśnika ciekawie go bronił w sądzie. 

Przemawiając do sądu adwokat wyjął zegarek i zaczął od "wysoki sądzie" po czym zamilkł. Po kilku minutach sędzia poprosił go żeby kontynuował. Adwokat znów zachował się tak samo. Kolejny raz sędzia wezwał go do mówienia, ale tym razem już zagroził usunięciem z sali uważając, że adwokat kpi z niego. Sędzia nie wytrzymał milczenia adwokata, zaś adwokat wtedy zwrócił uwagę na to, że do wyprowadzania statecznego i spokojnego sędziego z równowagi wystarczyło 11 minut. Jego klient zaś cierpliwie znosił wszelkie szykany i docinki przez 40 lat i dopiero pierwszy raz od czterdziestu lat nie wytrzymał, rzucił kamieniem i akurat nieszczęśliwie kogoś zabił. Nie trzeba chyba dodawać, że po takiej lekcji wysoki sąd zrozumiał na czym polegała sytuacja kaleki i skazał go na niezbyt wysoki wyrok za zabójstwo w afekcie. 

Piszę o tym dlatego, że obserwuje zabawną, chociaż tak naprawdę skandaliczną niesymetryczność narracji, którą realizują media III RP. Gdy posłanka Pawłowicz jadła sałatkę na sali sejmowej - wszyscy mieli z niej wielką bekę. Gdy premier Ewa Kopacz również coś spoczywała na sali sejmowej - nikt nawet przez chwilę nie zająknął się i nie miał do niej o to pretensji. Gdy Adam Michnik bluzga niesamowicie na wspomnienie swego brata, lub też inni opozycyjni politycy używają ostrych słów i obrażają używają przeciwników - nikt się nie burzy. Ale gdy Kaczyński powiedział kilka słów w odpowiedzi na sączone mu przez miesiące i lata jadowite docinki - wszyscy nagle drą szaty i uważają się za stróżów moralności.

Chyba za stróżów moralności w burdelu :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz