wtorek, 5 lipca 2016

Telefon w kuchni

Poznawanie ludzi ma taką zaletę, że nawet jeśli z kimś osobiście nie uda się, to można się często nauczyć na danym przykładzie czegoś ważnego. Albo douczyć się. Taką miałem rozmowę na czacie, z nickiem masażowym. Rozmówca ma 28 at i może być zarówno klientem na masaż, jak i potencjalnym przyjacielem lub partnerem. I on chce się spotkać aby się poznać prywatnie. W porządku. Obojętnie dla mnie jednak, czy chce on się poznać prywatnie, czy zawodowo - powinien jakoś dać mi znać SMS-em, abym zarezerwował dla niego termin na spotkanie. 

To oczywiście konieczne, bo inaczej ktoś inny, bardziej decydowany może mu ukraść termin. Klienci płacący za masaż mają bezwzględne pierwszeństwo przed osobami spotykającymi się prywatnie i za darmo. Chyba, że czuje się, że z nimi może się udać coś więcej niż spotkanie, wtedy tacy prywatni spotykający się też mają pierwszeństwo. A mój rozmówca miał podobno telefon w kuchni. Dość dziwne, bo telefon zazwyczaj ma się dosłownie pod ręka, ale może tam go zostawił na przykład robiąc sobie kawę czy jedząc śniadanie. No problemo. Zatem czekam na jego SMS z potwierdzeniem. I mój biedny leniwy rozmówca ociąga się, bo nie chce mu się iść do kuchni po telefon. Za to chce mu się o tym nie chceniu pójścia po telefon pisać na czacie. Co pewnie więcej mu czasu zajmuje niż zajęłoby mu samo ruszenie po telefon.

No to zapaliły mi się w głowie czerwone lampki. Bajkopisarz? Napisałem mu wprost, że oczekuję potwierdzenia, bo nie interesuje mnie pisanie dla pisania. On zadał mi jeszcze ze dwa w miarę sensowne pytania ale potem, gdy widać zabrakło mu sensownych pytań, zamknął okno rozmowy. Numer telefonu miał, ale wątpię czy się odezwie. Gdyby miał się odezwać, jak każdy normalny odzywający się człowiek, zrobiłby to na czacie upewniając się, że ten kontakt działa. Jedynie bajkopisarz ma dziwną niefrasobliwość i nie sprawdza od razu. Albo ktoś, kto autentycznie nie ma przy sobie telefonu. Co bardzo rzadko, ale się zdarza. A póki co, mogę się tylko zastanawiać nad tym, czy nie przyszpiliłem tego bajkopisarza zbyt późno i czy nie było możliwości, aby go sprowokować do zerwania rozmowy (czyli zdemaskować) wcześniej. 

To takie przypomnienie od Boga, że tam, gdzie ktoś powinien wykazać wolę kontaktu należy ją przetestować niezwłocznie, właśnie po to, aby się upewnić czy nie jest bajkopisarzem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz