poniedziałek, 20 czerwca 2016

Zamienił stryjek...

Czasem życie przynosi wydarzenia, których nie dałoby się przewidzieć w najlepszym hollywoodzkim scenariuszu. Miałem takie wydarzenie niedawno. Spotkałem się ze znajomym, który narzekał na problemy ze swoim partnerem. Strasznie się z nim pokłócił. Były nawet małe rękoczyny przy okazji, ale wierze, że to nie mój znajomy pierwszy był ich sprawcą. On tylko się bronił przed agresją. Cóż, zdarza się. W sumie przykre, ale prawdziwe. Jest tylko w tym jeden szczegół, który nadaje się do filmu.

Gdy słuchałem relacji znajomego o tej "zaawansowanej realizacyjnie" sprzeczce z jego facetem, to układałem sobie w głowie obraz uczestnika tej opowieści, czyli drugiej strony sprzeczki. Czyli tego właśnie faceta - pana X. I wszystko się zgadzało, do momentu, gdy znajomy przytoczył jeden szczegół zachowania pana X, który do niego nie pasował. I nagle się okazało, że nie chodziło o pana X, ale o pana Y. Innego znajomego mojego znajomego. Po prostu ich pomyliłem. W sumie obaj są podobni, nawet w podobnym wieku. Można ich pomylić. Ale nie o tym chciałem dziś napisać.

Pan X to aktualny partner, zaś pan Y to były partner. Można powiedzieć, że ich podobieństwo ma swoją logikę - wszak na partnera szuka się ludzi o pewnych cechach, które się danej osobie podobają. Zatem kolejni partnerzy danej osoby mogą być do siebie wzajemnie podobni. Kłopot w tym, że obaj ci panowie partnerzy nie do końca życiowo odpowiadali ideałowi partnera jako takiego, czyli człowieka mówiąc oględnie bezkonfliktowego. Mój znajomy niejako zamienił nie do końca odpowiedniego partnera na kolejnego tak samo nie do końca odpowiedniego. Innymi słowy znów wpadł z deszczu pod rynnę. I dlatego problem z jednym partnerem można było tak łatwo pomylić jako problem z tym drugim. Czyżby zamienił stryjek siekierkę na kijek?

Nie - raczej zamienił stryjek kijek na kijek ;-)

1 komentarz:

  1. Problem nie w jego partnerach, ale w nim samym, skoro wiąże się akurat z takim typem facetów...

    OdpowiedzUsuń