poniedziałek, 10 listopada 2014

Co nie oznacza

Czasem anonse są nieomal poetyckie w swoim bogactwie porównań czy zestawień. Dlatego przytaczam dziś anons, który można streścić jako "co nie oznacza". Taki mały katalog zestawień. To że coś robię nie oznacza że robię coś takiego a takiego. I jest w tym naprawdę głębszy sens. Zobaczmy sami (pisownia oryginalna)...

to, że zdarza mi się pójść do Glamu nie oznacza, że nie będę stać w pierwszym rzędzie na koncercie Cheta Fakera. to, że lubię tanie wino nie oznacza, że napierdalam się do nieprzytomności, to że muzycznie najbliżej mi do smutnych panów z gitarami nie oznacza, że nie tańczę do domu do Katy Perry. to, że uwielbiam Linklatera nie oznacza, że nie weźmiesz mnie na Spidermana. to, że regularnie ćwiczę nie oznacza, że zrezygnuję z makaronu. to, że daję to ogłoszenia nie oznacza, że jestem nieszczęśliwy (co najwyżej czuję się samotny, ale też nie sam). to, że mam pracę garniturową nie oznacza, że nie pojadę z Tobą w śródku nocy na plażę w Sopocie, by przywitać dzień. to, że jestem gejem nie oznacza, że mam azymut na puszczanie się. to, że daję "wymyślne" ogłoszenie, nie oznacza, że nie jestem prosty. a, i nie umiem gotować. 

To ciekawy anons, bo w pewnym sensie stawia pytania o granice naszego postępowania. Można iść do Glamu ale nie dać się zwariować na koncercie Cheta Fakera. Można robić wiele innych rzeczy w życiu - ale nie dać się im zwariować. Ile osób w tym zabieganym świecie znalazło chwilkę czasu aby - jak autor tego anonsu - pomyśleć o ich życiu i wyznaczyć granice, których nie chcą przekraczać? Można coś robić, ale do pewnej granicy. Jakże trudno czasem na tej granicy się zatrzymać dalej, a nie minąć ja w owczym pędzie. Albo w wyścigu szczurów.

Szacun dla autora za taką refleksję. Nie pamiętam kiedy sam miałem podobną - i tak całościową. Bo autor dotknął w tym wyliczeniu różnych sfer życia. Ukazujących jego kulturę, osobowość, charakter. I zasady którymi się kieruje. Niby anons w kategorii szukania partnera - ale nie ma tu jarmarcznego ogłoszenia (niczym zresztą moje własne - przyznaję bez bicia). Jest za to pokazanie siebie jako człowieka zasad. Jedyny mały problem, że mało kto takie ogłoszenie doceni i zrozumie - ale i tak mało kot nadaje się do tego aby w ogóle nas zrozumieć i docenić, prawda?

Chyba faktycznie lepiej mieć mniej odpowiedzi na taki anons, ale za to od bardziej adekwatnych ludzi, niż spam który jest płytki i spływa jak woda;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz