czwartek, 30 października 2014

Rodzinna fikcja

Czat zawodowy to miejsce gdzie spotyka się idiotów tak często jak drzewa w lesie. Ale czasem ten ich idiotyzm jest subtelnie dziwny. Ba, nawet jest ubrany w szaty zwykłej rozmowy. Tylko że w tej opisywanej dziś "zwykłej rozmowie" było po prostu coś dziwnego.

Dwa razy gadałem z jakimś panem, który chciał u mnie zamówić masaż rodzinny. Dla siebie, dla żony i dla syna. Pierwszy raz stykam się z taką propozycją. Już wcześniej kilka razy pytały mnie małżeństwa czy bym nie zrobił im masaż, ale jakoś w realu się nikt nie umówił. Dlatego jakoś sceptycznie do takich propozycji podchodzę. Ale w przypadku tych małżeństw bardziej chodziło o to aby robić masaż jednej osobie na oczach drugiej. Choć częściej takie spotkanie nie wychodziło z tego banalnego powodu, że "wierny mąż" miał jakieś dziwaczne życzenie aby masażysta bzykał jego żonę.

W tym przypadku nie było na szczęście mowy o bzykaniu żony. Ale mieszkanie dziecka już samo w sobie wydało mi się dziwaczne - nawet o wiele bardziej niż propozycja bzykania żony. Ale zaczęło mnie dziwić co innego - takie gadki szmatki z klientem i jego nie kończące się wypytywania. Irytują mnie takie rozmowy o posmaku bajkopisarstwa. Tracę na nie czas, a nie udaje się umówić na konkretne spotkanie. I tym razem straciłem po prostu cierpliwość. Zdenerwowałem się i zakończyłem rozmowę.

Wpadłem jednak potem na lepszy pomysł, aby na przyszłość zaproponować takiemu rozmówcy pogawędkę przez telefon pod pretekstem szybszego wyjaśnienia mu wszystkiego - bajkopisarz nie zadzwoni i tym się wtedy zdemaskuje :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz