niedziela, 24 sierpnia 2014

Podstawowa komórka społeczna

Anonse są kopalnią niekiedy ciekawych rozważań na temat życia i relacji międzyludzkich. Niekiedy mogą one przybierać formę dość zaskakującą, ale każdy ma prawo do swego zdania jeśli w nie wierzy. A najlepiej jeśli zapoznając się z cudzymi poglądami czegoś się od nich nauczymy, lub przedyskutujemy z samymi sobą nasze do nich podejście. Oto anons w kategorii szukania partnera, autorem jest ktoś o nicku "Najinniejszy" - czyli najbardziej inny.

Homoseksualista nie potrzebuje seksu, bo dzieci z tego nie będzie. Potrzeba mu ciepłego i bezpiecznego domu, do którego chce się wracać – skały na ruchomych piaskach życia. Szukam człowieka (tej samej lub przeciwnej płci), z którym zbuduje dwuosobową rodzinę – kogoś, komu będę mógł ufać tak, jak sobie samemu. Do tego nie potrzeba wielkiego zauroczenia ani nawet miłości. Nie w każdej rodzinie wszyscy się kochają, a jednak większość rodzin się nie rozpada, bo nie wymyślono dotąd alternatywy dla najważniejszej komórki społecznej. O metrykalny wiek nie pytam, wszak w rodzinie są młodzi i starzy. Ważne, żebyś dojrzał do zrozumienia, co w tym krótkim, nędznym życiu liczy się naprawdę. Nie toleruję pijących, palących ani pracoholików. Mile widziany światopogląd zbliżony do chrześcijańskiego. Odpowiem na list, który mnie zainspiruje. Komu nie chce się przysiąść do napisania porządnego listu, ten nie rokuje dobrze jako fundament rodziny. 

Czy homoseksualista nie potrzebuje seksu? Oczywiście "debile z czata" umawiający się na szybkie numerki mają inne zdanie na ten temat. A jakie ja mam zdanie? Oczywiście że potrzebuje - seks to element życia. Ale sztuką jest uprawiać go we właściwy sposób. Czyli we właściwym, szerszym kontekście - jako uzupełnienie bliskości, uczucia. Wtedy seks wspaniale cementuje związek. Ale sam w sobie nie zapewnia jego trwałości.

Autor anonsu chce zbudować rodzinę, ale ta rodzina to dla niego "podstawowa komórka społeczna" - określenie rodem z PRL. I ma ono głębszy sens w tym anonsie. Te określenie kojarzy mi się bowiem z urzędowym podejściem do rodziny. Czyli metryki, podatki, GUS. Taka rodzina to instytucja, ale niekoniecznie uczucie. Sam autor pisze że do tego nie potrzeba wielkiego zauroczenia, ani nawet miłości. A więc szuka instytucji, ale nie uczuciowej relacji. A ja uważam, że sama instytucja nie wystarczy aby żyć pełnią życia i być szczęśliwym.

Ale szanuję cudzy odmienny od mojego pogląd - i to jest najważniejsze :-)

1 komentarz:

  1. Ty akurat jesteś ostatnią osobą, która ma prawo wypowiadać się o "właściwym sposobie uprawiania seksu" (opieram ten wniosek na podstawie Twoich sex-poczynań opisywanych co jakiś od początku swojego bloga). Tym bardziej, że z taką pogardą oceniasz tych, którzy potrafią żyć bez seksu, bo go nie potrzebują lub kierują się wyższymi wartościami! Osobiście znam kilka takich par gejowskich, żyjących od lat w związku opartym na głębokiej platonicznej miłości i przyjaźni, ponieważ np. są praktykującymi chrześcijanami. Podziwiam ich odwagę i wytrwałość, więc należy im się szacunek. Ale cóż o tym może wiedzieć ktoś kto wprost lub pod innymi pięknymi słowami dąży przede wszystkim do seksu. Oczywiście u wielu niby wygląd nie jest najważniejszy, ale jeśli drugi nie jest w jego typie, to już nie ma żadnych szans, nawet w przypadku szukania tylko niby do przyjaźni! A od kiedy przyjaźń zależy od wyglądu? I to obnaża prawdziwe intencje zakłamanych ciot, że chodzi im zawsze docelowo o seks! Rzygać się już chce od tej waszej obłudy :-\

    OdpowiedzUsuń