czwartek, 13 grudnia 2012

Stan wojenny?

lipiec 2012
Post na 13 grudnia - stąd nawiązanie do rocznicy, ale uzasadnione na swój sposób. Miałem bowiem coś w rodzaju wojny w anonsach. Nie raz już zdarza się trafiać na kretynów którzy dają anonse na wabia i potem piszą głupstwa. A teraz trafiłem na kretyna-idealistę, który szuka związku i pluje żółcią na mnie, bo nie pasuję mu do koncepcji. Ma kilka adresów e-mail z których daje ogłoszenia i po tym go poznać. Ale nie to jest w tej historii najciekawsze.

Z reguły tacy ludzie pozostają anonimowi, ale nie tym razem. Naszego opluwacza zdradził bowiem pewien serwis społecznościowy, który rozsyła zaproszenia - ta jak Facebook - do osób z którymi się korespondowało mailowo. I dostałem od tego kogoś zaproszenie - automatyczne, bo wątpię czy wysłane świadomie - do tego aby dołączyć do owego serwisu społecznościowego. I na tego gościa nieszczęście była tam także miniaturka jego zdjęcia. A te zdjęcie skojarzyłem bez pudła :-)

To poszukiwacz związku którego raz spotkałem. Nie wyszło nam bo on szuka kogoś znacznie starszego z wyglądu, bardziej dojrzałego niż ja - to akurat dla mnie komplement. Zabawne, że ten gość tak pięknie opisujący w profilach i anonsach szukanie związku równocześnie tak pięknie opluwa ludzi nie pasujących mu do koncepcji - niejako "po godzinach". Taka jakby wewnętrzna sprzeczność. Niby tyle miłości oczekującej na kogoś, a zarazem tyle nienawiści wylewanej na innych.

Słowem - miłość dialektyczna. Miłość i nienawiść - dwa w jednym :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz