środa, 4 lipca 2012

Nasz trial

27 stycznia 2012
Spontan w spontanie i  poznawanie na wariata w poznawaniu na wariata. Tak wyglądało moje poznawanie nowego chłopaka, po którego pojechałem w środku nocy, w mroźną zimę. Nie raz już robiłem spontany ale ten był jeszcze bardziej spontaniczny i radośnie niezorganizowany. Jakbym to nie ja go organizował, ale ktoś inny wewnątrz mnie.

Przyjechaliśmy do domu i dopiero wtedy spojrzałem Kubie w twarz. Usiadł tak fajnie, że miał za sobą lampę przy oknie, widziałem jedynie zarys jego oczu i brwi. I gadaliśmy sobie, także o motylach w brzuchu. I trochę się przekomarzaliśmy kto już ma te motyle lub ich nie ma. W sumie nie ma znaczenia kto miał je pierwszy. Ważne że mieliśmy obaj.

I tak się robi zmiana gramatyczna - z ja i Kuba na my. Pomimo, że to dopiero początek, jak mawiają komputerowcy: trial, naszej znajomości. Boję się pisać "związku" bo przeżyłem tyle szumnie zapowiadanych związków, z których nic nie wyszło. Ale chciałbym by wreszcie któryś okazał się trafiony. Więc zaryzykuję określenie nas mianem "my"...

A, pewnie spytacie co było potem? Byliśmy my - bardzo blisko siebie ;-)

2 komentarze:

  1. Poczekaj na rozwój wydarzeń ;-) To są posty pisane w styczniu dopiero ;-)

    OdpowiedzUsuń