środa, 23 listopada 2011

Koniec Sympatii

10 października 2011
Same końce ostatnio - począwszy do zaprzestania gry w World of Warcraft, poprzez skasowanie profilu na Netlogu, a potem fanpage bloga na Facebooku. Teraz pora przyszła na zastanowienie się nad sensem utrzymywania profilu na Sympatia.pl.

Konto na Sympatii założyłem dawno temu, w czasie zakładania innych kont na portalach - całkowicie gejowskich. Przez miesiąc opłacałem abonament VIP pozwalający każdemu na wysyłanie do mnie wiadomości. Trzeba bowiem wiedzieć, że pod tym względem zasady na Sympatia.pl są wręcz faszystowskie - zero możliwości wysyłania wiadomości w wersji bezpłatnej. Komercja w chamski, brutalny sposób. Musiałem więc opłacić innym kontakt ze mną. Ale zrobiłem to na próbę. Dostałem trochę wiadomości od kobiet, w tym gratulujących mi odwagi ukazania się tam jako gej. Dostałem także jedną czy dwie wiadomości od kobiet niezadowolonych z mojej obecności - jak zawsze w pluralistycznym świecie. Jeden, ponad pięćdziesięcioletni pan puszczał mi także oczko - niestety ten pan jest stanowczo poza moją grupą docelową. I na tym się cala korespondencja skończyła.

Potem zostawiłem profil w okrojonej, darmowej wersji, umieszczając tam sprytnie informację o moim blogu na Onecie - oczywiście umieszczonym pod takim samym nickiem jak konto na Sympatii. Na tym blogu dałem możliwość kontaktu ze mną i odwiedzenia mojego gejowskiego bloga.Na pewno generuje to jakąś liczbę odwiedzin na blogu - dotąd odwiedziło to onetowe przekierowanie około 600 osób. Ale zastanowiłem się nad tym czy ten kanał kontaktu jest mi potrzebny.

Na Onecie miałem też księgę gości bloga - blogspot nie daje takiej opcji. Ale wpisały się tam jedynie dwie osoby, w tym mój były chłopak, który się tej księgi dopominał. Zatem sama księga też nie okazała się sensownym sukcesem.

Dziś zdecydowałem aby usunąć konto na Sympatii oraz blogowe przekierowanie. Upraszczam tym samym moją obecność w sieci, likwidując mało drożne kanały komunikacji. W tym wypadku kanały bezobsługowe, bo na profilu i blogu nic nie musiałem zmieniać lub aktualizować. Ale brak kontaktu przez ten kanał komunikacji sprawił, że zdecydowałem się go po prostu zamknąć.

Nagromadzenie treści zaplanowanej do publikacji na tym blogu sprawia, że notatki pisane w odstępie kilku dni mogą być umieszczane jedna po drugiej. I tak się teraz śmiesznie złożyło z notatkami omawiającymi likwidację kolejnych elementów mojej internetowej komunikacji. Ciekawe, czy kolejna notka przyniesie jakiś podobny temat ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz