niedziela, 30 października 2011

Ekspres z kurzem

29 lipca 2011 
Coś w sam raz na lekki sobotni temat. Moi goście lubią kawę prawdziwą - a kawa prawdziwa najlepiej się parzy w ekspresie, a nie w kubku. Bo po co pluć fusami? Miałem ekspres kupiony na Allegro, za jakie 30 czy 40 złotych. Pasował - przypadkiem, ale to miłe - do mojego czajnika na wodę. A czajnik skromny, niedrogi, firmy Ardo, ale ma fajny i bardzo użyteczny element - termometr. I świetnie się spisuje.

Ale ekspres jakoś się teraz nie spisał - ten miał konstrukcję ciśnieniową - aluminiowa miska z siateczką w środku, przeznaczona na jedną porcję kawy, doczepiana do ekspresu. Dzbanka nie było, bo się stłukł w czasie dostawy, ale wystarczyło podłożyć kubek. Tyle, że kiedy teraz uruchomiłem ekspres, to działał bardzo słabo, kawa ciekła nieomal kropelkami. Ciśnienie było duże, bo gdy odkręcałem wlew do wody, to wylatywała para. Ale widać rury w środku się zakamieniły, bo wszystko rozpaczliwie wolno działało.

Przy okazji pobytu w centrum handlowym postanowiłem zobaczyć i może kupić nowy ekspres. Ponieważ miałem ugościć osobę nie mającą dobrej sytuacji finansowej, i chcącą mnie prosić o pomoc, więc nie chciałem aby ten zakup kłuł ją w oczy. Poszedłem do marketu AGD i tam upatrzyłem sobie przeceniony ekspres z wystawy.

To był Philips, który się dobrze by komponował z parowarem tej marki jaki posiadam - bo pochodził z tej samej serii produktów, o identycznym designie. Wyświetlacz z godziną na czerwono, ładnie pasuje do mikrofalówki Daewoo którą mam. A przede wszystkim ekspres jest przelewowy. Za jednym razem można zrobić łatwo dzbanek kawy, a co lepsze mogę potem parzyć tą samą kawę kilka razy, robiąc rozmyślnie coraz słabszą. I o to chodzi - aby potem był ciepły napój o posmaku kawy, a nie kolejna mocna kawa.

No to wybrałem ów ekspres - i tu ciekawostka. Prosiłem aby nie ścierać z niego kurzu. Pasował mi do koncepcji. Nie muszę mówić jakie miny miały panie w sklepie, gdy o to prosiłem. Postanowiłem bowiem powiedzieć tej osobie, że ekspres wiozę od rodziny, gdzie stał i kurzył się - dosłownie. I odkurzyłem go dopiero w domu. I zrobiłem w nim kawę - i była super.

Oczywiście tak ustawiłem zegar w ekspresie, aby się zmieniał dokładnie z zegarem w mikrofali. Musi być jakaś symetria, prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz