środa, 14 września 2011

Słodki miraż

Czasem poznaje się ludzi, zdawało by się, bardzo odpowiednich do bycia z nimi w związku - ale potem się okazuje, że to były jedynie miraże.

Miałem ostatnio taki przypadek. Poznałem dwudziestolatka z Torunia, chłopaka ślicznego jak malowanie, z pięknie opaloną cerą, wspaniałymi brązowymi oczami, delikatnymi ustami i dłońmi. Ja przy nim relatywnie byłem brzydki, ale mimo to on mi powiedział, po obejrzeniu mojego profilu, że jestem w jego typie. Czyżby maksymalne szczęście było na wyciągnięcie ręki? Nie mogłem w to uwierzyć.

Co czułem w tej sytuacji? Podniecenie? Radość? Triumf? Nic z tych rzeczy - spokojnie z nim rozmawiałem, bez zbytniego entuzjazmu. Potraktowałem to jako przypadek zbyt piękny aby mógł być prawdziwym. Nic mi nie groziło z tego powodu - co najwyżej bym się miło zdziwił, gdyby to się potwierdziło. A jeśli nie potwierdzi się, to będzie tylko smutek, że zmarnowałem czas na rozmowę z nim.

Przeszliśmy na kontakt telefoniczny. Zadzwoniłem do niego i rozmawiałem z nim. I nagle rozmowa się urwała. Podszedłem do kompa (w czasie rozmowy leżałem dla wygody na kanapie) a na GG o napisał, że nic z tego nie będzie i pożegnał się. Nie zdziwiło mnie to, bo już miałem takie przypadki urywania rozmów, więc skasowałem jego zdjęcie, kontakt z telefonu i rozmowę z archiwum GG.

Kilka dni później ktoś mnie zagadał na GG i mówi, że mnie zna. Ja go nie kojarzę. Przesłał mi zdjęcie i okazało się, że to ten sam chłopak. Niby wszystko przemyślał i chce zacząć poznawanie od nowa. No to zaczęliśmy gadać na GG i po 20 minutach rozmowa się znów urwała, a dokładniej on przestał pisać. Tym razem nie zdziwiło mnie to zbytnio - już mam praktykę jego ucinanych rozmów, choć tym razem było to jedynie zaprzestanie pisania, a nie pożegnanie. I nawet to zaprzestanie mnie nie dziwi, była bowiem niedziela i 6.36 rano, więc mógł odejść do jakiś zajęć lub położyć się spać - kto wie, czy nie miał za sobą nieprzespanej nocy, bo chyba by nie wstawał tak wcześnie w niedzielę. Mógł po prostu - dosłownie - usnąć przy komputerze.

Zobaczymy więc, jak się ta znajomość potoczy dalej, ale ja wątpię w jej powodzenie. Ponieważ jednak do publikacji tego posta na blogu (od momentu pisania) mam prawie dwa miesiące, więc może do tego czasu coś dopiszę ;-)

2 komentarze:

  1. Bo w Toruniu gejów jak na lekarstwo.
    Gdzie nie spojrzeć-same pedały.
    Wiem, bo już blisko 10 lat mam z nimi do czynienia ;]

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszędzie same pedały prawie - a z niego ciacho było jak się patrzy, wcale nie dietetyczne ;)

    OdpowiedzUsuń