czwartek, 1 września 2011

O jeden rok za blisko

Był już jeden most za daleko. A teraz jest jeden rok za blisko. Temat w sam raz na rozpoczęcie roku szkolnego ;-)

To dotyczy chłopaków w wieku 18 lat. To jest bardzo nieszczęśliwy wiek z punktu widzenia mojego poznawania. Formalnie są już pełnoletni, mogą się przenieść gdzie chcą. Ale z reguły są uwiązani nauką w klasie maturalnej - więc ten rok powinni być jeszcze u siebie. I jeśli nie uczą się w moim mieście, to raczej nie ma sensu aby się przenosili. Chyba, że tak świetnie by się nam układało, że załatwiliby sobie inną szkołę w Warszawie.

Gdyby się idealnie nam układało - to byłaby inna jakość i wiele można by do tego zmienić lub dogiąć. I takim przypadkiem bym się na zapas nie martwił. Ale co będzie, gdy po prostu nie wiadomo jeszcze co i jak, ale jest obustronna chęć poznawania - a tu gilotyna szkolna stoi wraz z końcem wakacji?

Tak bywa w życiu, że nie z każdym się uda - i czasem nie ze względu na niedobranie się, ale właśnie okoliczności zewnętrzne. I czasem człowiek naprawdę mocno żałuje, że druga osoba ma ten rok za mało. Albo że są inne, równie banalne, przeszkody techniczno-organizacyjne.

Ale niestety - aby zostać szczęśliwą parą trzeba się dobrać w wielu sprawach. Życiowych i nie życiowych, emocjonalnych i cielesnych, a także technicznych, i organizacyjnych. Diabeł zaś, jak wiadomo, lubi tkwić w szczegółach ;-)

2 komentarze:

  1. A ja tym razem w kwestii polowania głosu nie zabiorę, za to zaproszę do siebie:

    kajotowe-absurdalia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Dodałem do listy i do obserwowanych. Nareszcie będę mógł Cię czytać już bez konieczności prowokowania do komentowania moich postów ;-)

    OdpowiedzUsuń