środa, 21 września 2011

Nic na to nie poradzę...

Guzik prawda. Właśnie, że poradzisz - tylko trzeba chcieć ;-)

Dwie były genialne myśli, które kiedyś przeczytałem na jakiś profilach. O jednej już kiedyś napisałem post - że IQ poniżej 120 kończy się z chwilą wtrysku. Genialne spuentowanie gejowskiego seksu, w którym ci mniej bogaci duchowo walą się na łóżko w samozadowoleniu po przeżytym orgazmie i nie dbają już w ogóle o partnera.

Druga równie genialna myśl nie była już tak genialnie prosto sformułowana. Brzmiała ona mniej więcej tak - w XXI wieku nie ma wytłumaczenia faktu, że ktoś nie ma zdjęcia. Myśl ta była rozwinięta bardziej - autor wskazywał na to, że są różne możliwości zrobienia zdjęcia: aparat fotograficzny, komórka, nawet kamerka internetowa. A co więcej - dodam od siebie - gdyby ktoś nie miał aparatu, telefonu z aparatem czy kamerki (choć to się już wydaje mało prawdopodobne), to zawsze można poprosić przyjaciela o zrobienie fotki i przesłanie jej mailem.

Innymi słowy, nie ma żadnego wytłumaczenia, że ktoś nie ma zdjęcia. Jeśli się chce mieć zdjęcie - to się je zrobi. I ta myśl zawsze do mnie wraca, gdy mam do czynienia z internetowymi sierotkami, które biedne nie mają swoich zdjęć. Niedawno gadałem na czacie z facetem szukającym związku i nie mającym zdjęcia. Wytłumaczył się maksymalnie idiotycznie - nic na to nie poradzę. Guzik prawda. Poradzić może, ale nie chce.

Brak woli politycznej. Brak chęci pokazania się komuś. Przecież nie chodzi o wystawianie zdjęcia na widok publiczny, nie każdy tak musi robić. Ja mam zdjęcia publicznie widoczne w profilu, nie kryję się za hasłami, bo chcę być wiarygodny od początku. I tak traktuję innych ludzi, którzy nie wstydzą (lub nie boją) się pokazać swojej twarzy. Tak samo zresztą traktuję osoby, które mają zdjęcia pod hasłem, ale podają je w pierwszym kontakcie, z własnej inicjatywy. Zdjęcie pod hasłem nie jest samo w sobie niczym niestosownym, ale niestosowne jest ukrywanie go, mimo prowadzenia z kimś rozmowy.

Rozumiem jeszcze transa, który się boi pokazać twarzy - a szuka seksu. Więc pokazuje ochoczo swoją dupę i nogi w pończoszkach i szpilkach. Ma to swoją logikę. Ale nie rozumiem szukającego poważnej relacji, który nie odrobił elementarnej pracy domowej, i nie chce się pokazać innym.

Zawsze wtedy wyobrażam sobie dwie sytuacje. Obie dotyczą spotkania się na przysłowiową kawę. Puszczam wodze wyobraźni i widzę zbliżającego się rozmówcę. Zbliża się aby usiąść przy moim kawiarnianym stoliku. Jest albo bez głowy, albo ma głowę w worku czy torbie. Na tej samej zasadzie kogoś, kto ma na profilu zdjęcia dupy czy penisa, wyobrażam sobie z dupą czy penisem w miejscu głowy.

Śmieszne? Niestety tak. I żałosne. Bo traci się swój i cudzy czas, rozpoczynając rozmowę, która nie może się sfinalizować (czyli rozstrzygnąć), gdyż w pewnym etapie ścieżka rozmowy trafia na przepaść, przez którą nie przerzucono mostu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz