sobota, 2 kwietnia 2011

Oglądaj się za siebie...

Na początek uwaga techniczna - post nawiązuje tytułem i treścią do postu "Nie oglądaj się za siebie" zamieszczonego wcześniej. Tam żegnałem się na długo, a może na zawsze, z moim Chłopakiem. Dziś żegnałem się, nie na zawsze - ale na jakie 12 godzin, z moją rodziną.

Wracaliśmy z IKEI, tym razem nie moim autem. I żona pojechała do Parku Leśnego Bemowo aby się przejść po lesie z synkiem. Pogoda wspaniała, pełna wiosna. Ja już nie miałem ochoty iść, ciągnęło mnie  do zajęcia się nowo stworzonym blogiem.

Pożegnałem się, poszedłem w swoją stronę, oni do lasu. Obejrzałem się. Zobaczyłem, jak mój kochany synek ciągle się za mną ogląda. To jego oglądanie się za siebie, aby zobaczyć tatusia, było tak przejmujące. I tak bardzo bolało mnie, że nie mieszkam już z nim.

Stałem i patrzyłem, machałem mu ręką, póki nie znikł w lesie. Serce mi się krajało jak kartka papieru w niszczarce. Tego chłopaka kocham zdecydowanie najbardziej na świecie. Za niego oddam życie bez wahania. Ale nie będzie to nigdy taka miłość, jakiej potrzebuję do życia - nie będzie w niej seksu, uczucia jakiego pragnę. Zasypiania i budzenia się razem...

Z bolącym sercem, przepełnionym bolesną miłością, powlokłem się powoli do domu. Przynajmniej słońce mnie ogrzewało - a blog przyciągał :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz