piątek, 2 grudnia 2016

Jaja

Praca na zastępczym kompie, czyli moim własnym starym notebooku litościwie użyczonym mi przez rodzinę, to są jaja. W tym sensie, że niejedno (wirtualne) jajko można znieść czekając, aż komputer ten wykona nawet tak prozaiczne czynności, jak odpalenie przeglądarki internetowej i wyświetlenie na niej pojedynczej strony. Przy czym używając słowa "czekając" mam na myśli nie ułamek sekundy, ani kilka sekund, ale co najmniej kilkadziesiąt sekund, jeśli nie kilka minut. Na takim sprzęcie teraz pracuję.

Ale dziś to się zacznie zmieniać. Jadę po nowy komputer, to już pewne. Niepewne jest zaś to, czy uda mi się od razu sprzedać mojego starego Maca - a jeśli tak, to za ile. Od tego zależeć będzie to, co za te pieniądze kupię. W pierwszej kolejności klawiaturę - ale nie byle jaką, bo zwykłą już mam pd kwartału. To klawiatura mechaniczna o trwałości (uwaga) 50 milionów kliknięć. Czyli klawiatura na całe lata. Idealna do używania z kolejnymi komputerami. I idealna, aby była żywą pamiątką po moim Macu. 

Mam jednak także nadzieję na dodatkowy zakup, bo akurat jest promocja. Ale nie zdradzę o co chodzi, aby nie zapeszać. To wszystko jednak sprawia, że mam dziś wariantowy dzień - zależnie od rozwoju sytuacji zmienią się moje dalsze ruchy. Jeśli Maca sprzedam - kupuję dodatkowo klawiaturę, jeśli sprzedam za większą kwotę - dokupuję jeszcze coś. Wczoraj to sobie rozpisywałem. Musiałem też sprawdzić chyba kilkanaście opcji przejazdu komunikacją miejską, aby z góry wiedzieć czym i gdzie dojechać. A jeżdżenia może być co najmniej na pół dnia - albo na dwie trzecie.

I oby było, bo im więcej jeżdżenia - znaczy, że tym więcej rzeczy kupię :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz