sobota, 12 listopada 2016

Cyber nie seks

Wielu z nas zetknęło się z takim określeniem jak cyberek - cyber seks, przegadany, wygadany i pusty w środku. Są jednak ludzie, którzy wolą pisać o seksie (i pewnie walić w tym czasie konia pod stołem) niż robić go realnie. Tymczasem może trafić się coś zupełnie innego, co wydaje się cyber seksem ale nim nie jest. Dzieje się tak wtedy, gdy poznajemy kogoś przez internet (bo zazwyczaj przez niego właśnie) i po prostu nie możemy jeszcze kogoś poznać w realu, bo się jeszcze z nim nie spotkaliśmy. Ale w odróżnieniu od cyber seksu, mamy zamiar się spotkać wtedy, gdy tylko będzie to możliwe.

Zawsze obawiałem się, aby w czasie poznawania kogoś do potencjalnego związku nie popaść w jakieś seksualne fascynacje, które będą zahaczały o cyber seks i tak naprawdę wykrzywią cały proces poznawania. Kiedyś wymyśliłem takie metaforyczne porównanie, że budowanie związku jest jak spokojne zejście z pomostu do łódki i powiosłowanie we właściwym kierunku. Uprawianie szybkiego seksu  jest jak wskoczenie do łódki w biegu z pomostu. Przeważnie wywalimy łódkę, a w najlepszym wypadku ją zachyboczemy i popłyniemy w złym kierunku. Ale czasem po wskoczeniu do łódki z rozbiegu możemy idealnie wypłynąć w tym samym kierunku, w którym popłynęlibyśmy ręcznie. I szybciej. A więc cho szybki seks czasem pomaga, to przeważnie szkodzi w poznawaniu się. 

Dlatego poznając kogoś wolę unikać tego, co mogłoby spowodować dążenie do szybkiego seksu. Ale co robić wtedy, gdy zaczynam z kimś czuć bliskość i naturalne pożądanie? A jesteśmy jeszcze na etapie netowego poznawania się. I już wiem co robić. Nie stawiać tamy odczuciom serca. Nie silić się na komunikację erotyczną, ale jeśli ona zacznie się naturalnie pojawiać, to płynąć także na jej fali. Z sercem, a nie wbrew niemu. I tak w realu przecież nie rzucimy się sobie do łóżka. A jeśli po netowym poznawaniu się będziemy mieć serce bardziej otwarte na siebie - to tylko przyklasnąć. Trzeba być sobą i słuchać swego serca. 

A najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że właśnie sam przerabiam taki scenariusz teraz ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz