wtorek, 25 listopada 2014

Kij, marchweka i jodłowanie

Pracując w firmie obserwuję coraz zabawniejsze zjawiska. Jednym z nich jest ciekawa asymetria. Starają się grozić kijem, ale marchewkę podsuwają zwiędłą. Są też niekonsekwentni. Najpierw coś jest na przykład opcjonalne, a nagle staje się obowiązkowe. I znów kij w ruch. Jak to się nazywa? Amatorskie zarządzanie? Brak profesjonalizmu? Brak charyzmy przywódczej? Wszystkiego po trochu.

Coraz bardziej widzę, że nie potrafią zarządzać ludźmi. Tak naprawdę te zarządzanie im jakoś wychodzi, ale jak to było w reklamie HP - jakoś nie znaczy jakość. Zaczynam mieć coraz większy dystans do tej pracy i dziecinnego stylu zarządzania. Zawsze mi się wydawało, że dobry szef buduje zespół, inspiruje go, ale pozwala ludziom też być sobą i działać dla firmy. A tu mamy zabawy rodem z piaskownicy i wymachiwanie kijem. 

A gdy pomroczność spowijająca management nieco czasem opada, nagle budzi się chęć społecznych konsultacji z pracownikami. Jak u tego Indianina, który najpierw jodłuje a potem zasłania usta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz