piątek, 15 lutego 2013

Tani bilet

Prowadziłem na Gayromeo korespondencję z pewnym ciachowato przystojnym 28-letnim Rumunem z Bukaresztu. Napisał mi, że ładnie wyglądam, to wziąłem za dobry żart - ale gdy zobaczyłem, że ma napisane iż szuka powyżej 34 lat to w pewnym sensie mogło być to szczerym wyznaniem z jego strony. Pisaliśmy sobie po angielsku lista za listem, i chłopak chciał przyjechać do Warszawy. A raczej przylecieć.

Zaproponował mi pokrycie połowy kosztów biletu lotniczego - a ten kosztuje 250 euro. Niby ma tanie dojścia na lotnisku. Napisałem mu że tanie bilety bywają po 50 euro. Ale potem sprawdziłem ofertę w Internecie i faktycznie maił rację - widać tanie loty są prędzej do Paryża czy Londynu. Tyle że gdyby miał tanie dojścia, to pewnie miałby bilet w cenie innej niż dostępna z ulicy ;-)

Ale i tak 125 euro to była kwota dla mnie w tym momencie nieosiągalna. Nie na taką inwestycję. Miałem ważniejsze wydatki. I tak mu napisałem. I nagle strumyczek korespondencji skończył się jakby niewidzialna ręka zakręciła kurek. A była to niewątpliwie niewidzialna ręka rynku. Oszust nie znalazł ofiary, więc zaczął mamić kolejną osobę chęcią  sfinansowania biletu - który zapewne nie zostałby nigdy kupiony.

A potem szukaj wiatru w polu - czyli w Bukareszcie ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz