poniedziałek, 31 października 2011

Do trzech razy sztuka

Skoro już mowa o moich poprzednich wizytach w gej lokalach, to można je policzyć na palcach jednej ręki. Dokładnie na trzech palcach. Warto o tym napisać, bo to się niespodziewanie wiąże z moim obecnym kolegą.

Byłem w sumie trzy razy, w dwóch lokalach, w ciągu dwóch dni. To było czterech większych chłopaków temu. Dwa lata wstecz. Za pierwszym razem poszliśmy w czwartek do Toro - akurat trafiliśmy na karaoke. Były tam dwie sympatyczne pary hiszpańskie, hetero. Przyszli, bo szukali właśnie karaoke, a ten lokal mieli najbliżej hotelu. I mój ówczesny chłopak załatwił im śpiewanie jakiś hiszpańskojęzycznych przebojów.

Był tam też brodaty chłopak w japonkach, wstawiony w znacznym stopniu, który się po pijanemu usiłował dobierać do tych Hiszpanek. W ogóle gości na tym karaoke dawało się policzyć na palcach obu rąk, lub było ich niewiele więcej. Pamiętam jeszcze przystojnego chłopaka, który wychodził z rozpiętą koszulą z dark roomu. Ładny był. Potem kilka razy o nim myślałem.

I wymyśliłem. To był mój obecny gość. Wtedy też tam był. Dokładnie tego dnia! Skojarzyliśmy to po dwóch charakterystycznych elementach - hiszpańskich parach i tym brodatym pijanym chłopaku. Oni nie występowali w innych dniach. Zatem spotkaliśmy się z moim obecnym towarzyszem, ale nie w bezpośrednim in-touch, już dwa lata temu. To też jest jakiś ewidentny znak od Boga. Dlatego teraz jest dobra okazja, aby o tym napisać.

Następne dwa wyjścia były kolejnego dnia, w piątek. W sobotę żegnałem już mojego ówczesnego chłopaka, jak się okazało na zawsze. Poszliśmy do Galerii, za radą mojego znajomego fotografa. Była tam dyskoteka, pamiętam parę młodych chłopaków tańczących razem i całujących się.

Potem poszliśmy do Toro - dostaliśmy na wejściu kupony, jak się potem okazało na darmowe piwo. Ale okazało się gdy te kupony przeglądałem dawno po imprezie. W Toro przetańczyłem sam około dwie godziny na parkiecie - chyba więcej niż w ciągu całego mojego życia na różnych imprezach czy weselach. Potrafiłem się wczuć w rytm muzyki. Dobrze to zapamiętałem.

Tak samo jak pamiętałem jakiegoś faceta który na mnie tam patrzył - ale nie poznałem go, bo miałem swojego chłopaka, choć jak się okazuje tymczasowego. I jeszcze jedno pamiętam - coś bardzo złego. Otóż będąc sam, bo mój ówczesny chłopak tylko sam tańczył, przypalałem papierosa za papierosem, aby z fajką w ręku sprawiać wrażenie godnie czymś zajętego. Normalnie nie palę - i nikt w mojej rodzinie nie pali - ale w tym lokalu palenie było metodą na robienie czegokolwiek, a nie stanie jak sierota pod ścianą. Nie jest to jednak dobra metoda na głoda - dlatego wolę paczkę przyjaciół, z którymi się gada, niż samotne przypalanie paczki fajek.

Tak wyglądało moje "lokalizowanie się" po gejowsku. A two years ago in a galaxy far far away ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz