niedziela, 25 września 2011

Wesołe 23 cm

Wczoraj było smutne 5 cm a teraz będzie o wesołych 23 cm. Otóż jakiś czas temu na czacie Interii jakiś 27-latek ogłaszał się dumnie, że jest bogaty i daje 5 tysięcy miesięcznie dla posiadacza penisa 23 cm. Sprytnie sobie tą granicę ustawił, aby pierwszy lepszy jej nie przekroczył.

Zabawne jak on będzie mierzyć te 23 cm i czy z miarką będzie oczekiwał wybranków podczas castingu. Miarka to chyba bardziej z budowlańcem się kojarzy. Albo z Adamem Słodowym - a dziś pokaże wam jak z kilku nikomu niepotrzebnych elementów zrobić penisa 23 cm...

Pewnie zda się na swoją heroiczną intuicję. I oceni wizualnie, a najlepiej organoleptycznie rozmiar penisa. Tylko czy ma odpowiednie warunki, aby doprowadzić do odpowiedniego wzwodu u uczestników castingu? A może w warunkach castingu jest drobnym druczkiem zapis, że wzwód każdy uczestnik przynosi we własnym zakresie?

I wreszcie czy wręczy kasę w gotówce, czy bardziej elegancko przelewem na konto? Chyba w gotówce aby nie było śladów ;-) A jakby ktoś postawił warunek, że na konto? I miałby 25 cm? To czy on by uległ? I czy by dopłacił coś ekstra?

Można się z tego wszystkiego śmiać - i trzeba - ale ogólnie powstaje smutek. Bynajmniej nie za rozmiarem własnego penisa - bo nie na rozmiarze się seks buduje. A miłość tym bardziej :-)

Smutek - a może też niesmak - z tego powodu, że są ludzie, którzy chcą kupować seks. Niech kupują skoro mają kasę - ale to nie jest taka prosta relacja. Seks to nie batonik. Kupuje się drugiego człowieka, którego życie może zostać wypaczone tą łatwą kasą. A od wypaczenia prosta droga do nałogu, a potem - gdy się ciałko robi już brzydsze - nagle jest koniec, i brak perspektyw. Zaniedbana edukacja, praca, życie. Ląduje się na bruku, w ostatnim secie modnych ciuchów, i nagle jest się na dnie.

Oby przynajmniej ci, którzy seks sprzedają, mieli trochę rozsądku co do własnej przyszłości. Bo nie mam nic przeciw temu, że wykazują się przedsiębiorczością i odpowiadają na rynkowe potrzeby ;-)

1 komentarz: