środa, 29 czerwca 2011

Kasa ekspresem do ekspresu

Tytuł jest literackim nadużyciem, bo chodziło o ekspresowe przekazanie kasy, ale nie w celu opłacenia ekspresowego pociągu. Tylko jakiegoś innego pociągu. Ale ważne - że pociągu.

Poznałem na czacie chłopaka o nicku "związek stałe :-)". Taki podwójny nick - związek i to jeszcze związek na stałe, z uśmiechem. Rozmawiam z nim - chłopak szybko podaje swój telefon. Po dziesięciu minutach rozmowy skontaktowaliśmy się telefonicznie. Miał darmowe minuty więc dzwonił. Miałem dość pozytywne wrażenia z tego kontaktu, ale jak drzazga tkwiło w tym wszystkim to, że mając 24 lata miał tylko ukończoną szkołę zawodową. I dobrze, że przynajmniej nie gastronomiczną - bo do kucharzy maiłem ostatnio aż za duże "szczęście". A ja wolałbym kogoś, kto ma lepsze wykształcenie. Boję się bowiem, że bardzo sympatyczny chłopak po zawodówce nie będzie jednak na dłuższą metę równym partnerem do rozmowy. Do normalnej rozmowy, nie jakiś pseudoambitnych bredni. Miałem w tym względzie doświadczenia, więc wolę nie ryzykować błędów po raz kolejny.

W sumie zgodziłem się dość pochopnie na to, aby zaprosić go do Warszawy z (dosłownie) krańca Polski gdzie mieszkał. Organizacyjnie mógł przyjechać w każdej chwili, ale nie miał kasy na bilet - koszt około 80 złotych. I dlatego zaproponował mi nadanie na poczcie przekazu ekspresowego na jego nazwisko, w ten sposób już po kilku minutach będzie mógł podjąć pieniądze i kupić bilet.

Postanowiłem wystawić go na dość okrutny test wiarygodności. Pod pretekstem potrzeby znajomości jego nazwiska prosiłem go o przesłanie MMS-em zdjęcia dowodu osobistego. Jeśli to oszust - odmówi. Ale ten chłopak mi przesłał zdjęcie dowodu - tylko, że nieostre. Trzy razy je robił i zawsze było nieostre. Niby dało się odczytać imię i nazwisko, ale fotografia była bardzo rozmazana.

I mam nowy dylemat - czy to uczciwy chłopak, który nie umie zrobić zdjęcia dowodu, czy też oszust, który robi specjalnie takie nieostre zdjęcie? Niestety, obie opcje są możliwe. Uczciwy i nie potrafiący zrobić zdjęcia to coś łatwego do zrozumienia. A oszust? Czemu miałby focić swój dowód osobisty? Bo zdjęcie, jakie wcześniej chłopak mi wysłał, pasowało do tego w dowodzie. Ano właśnie - to nie musi być jego dowód. Mógł zeskanować dowód, zmienić literki nazwiska, wydrukować go na kolorowej drukarce a potem specjalnie zrobić nieostre zdjęcie, aby nie było widać oszustwa. Być może za dużo kombinuję, ale taka opcja jest też możliwa. Wystarczy mieć taki "dowód" i można oszukać dziennie kilka osób na kwoty rzędu 80 czy 100 złotych. I jest już za co żyć.

Kolejna "spiskowa" myśl - a jego miejsce pobytu dosłownie na krańcu Polski? Może wybrane specjalnie, aby długość dojazdu była na tyle znaczna do Warszawy czy innych miast, aby kasa do wysłania na bilet była bardziej znacząca? Znacząca, ale nie na tyle, by dawca bawił się w sprawdzanie połączeń kolejowych i cen biletów.

W sumie dotarłem na pocztę ale nie wszedłem do środka. Zawróciłem i tego dnia wymyśliłem jakąś grzeczną wymówkę, odkładając zapłatę na następny dzień. A "mój" chłopak już zdążył mnie zawiadomić, że siostra u której mieszkał właśnie wyrzuciła go z domu. Niby to prawdopodobne, ale dziwne. I znów to można odbierać jako sprytną zachętę na litość do wysłania kasy.

Następnego dnia miałem kolejną wymówkę na podorędziu aby odwlec na kilka dni transfer kasy i w tym czasie poznać tego chłopaka bardziej. Trochę mnie zastanawiało też, że ten chłopak zamiast rozmawiać ze mną na GG o sobie i o nas, porusza bardziej temat wyjazdu i kasy - to też wydało się podejrzane. Raczej powinien dążyć do tego, aby dać się mnie poznać z jak najlepszej strony i przez to naturalnie mnie zachęcić do zapłacenia wyjazdu. A on raczej interesował się tą kasą - a przynajmniej tak to mogłem interpretować.

Potem nagle mi napisał na GG że jedzie pracować do Czech i będzie tam mieszkał w "chotelu" (pewnie to C na początku to skrót od określenia "czeski hotel"). I to znów wydało się podejrzane - jako alibi wycofania się z próby oszukania mnie.

Na wszelki wypadek skreśliłem tego chłopaka. To znaczy zdecydowałem nie finansować mu przyjazdu do Warszawy. Sam coś wspominał o tym, że może by przyjechał, gdyby ktoś inny mu dał wsparcie. No to niech przyjedzie, chętnie się z nim spotkam. Ale sam go nie sfinansuję.

Nie wiem czy to był uczciwy chłopak, czy oszust. Niestety, obie opcję są równie prawdopodobne. Wszystko można interpretować na dwie strony. Po prostu szkoda, że prawdziwi oszuści robią potem tyły uczciwym ludziom, których się - nieraz niesłusznie - podejrzewa o bycie oszustami. Na szczęście w końcu szydło wychodzi z worka - i zarówno uczciwość, jak i oszustwo, dają się określić. Szkoda tylko, że uczciwości trzeba dowodzić.

Ale lepiej dowodzić uczciwości, niż dać się oszukać. Tak trzeba postępować w świecie, który takim jest...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz