czwartek, 15 września 2016

K.U.R.W.A.

Dzieje się ostatnio w polityce. Nie wiem czy akurat - jak to odpowiadano za komuny na pytanie "co tam panie w polityce?" - czy "Chińczyki trzymają się mocno". Chyba, że Chińczykami, czy raczej - nie obrażając wielkiego narodu Dżyngis Chana - Mongołami nazwiemy europejskie elity, które w zaczadzeniu i zacietrzewieniu odbywają swoje sabaty i spektakle. Można by wyliczyć kilka ważnych problemów, przed którymi stoi Unia Europejska - Brexit, kryzys w strefie euro, kryzys imigracyjny, zagrożenie terrorystyczne. Ale dla elit unijnych najważniejsza jest wałkowana od objęcia przez PiS władzy kwestia Trybunału Konstytucyjnego i tak zwanego zagrożenia demokracji w Polsce. 

Elity unijne są mistrzami w wynajdywaniu tematów zastępczych i zamiataniu tego co istotne pod dywan - lub chowaniu przysłowiowego trupa do szafy. Szkopuł jest tylko taki, że od zaklinania rzeczywistości ona się nie zmieni, a problemy zmiatane pod dywan nie rozwiążą się same. Zapewne jednak pan Schulz, Juncker, Verhofstadt i Timmermans tego jeszcze nie rozumieją. Obstawiam, że z tej Wielkiej Czwórki najbliżej uświadomienia sobie takiej pożytecznej prawdy może być jednak pan Juncker. Odbywa on bowiem ekskluzywne konsultacje z "przywódcami innych planet", którzy zapewne otworzą mu oczy na wiele spraw. Co prawda pan Juncker jest wielce zapracowanym człowiekiem, bo poza kosmitami na pewno spotyka się także (pod wpływem przepłukiwania gardła dobrze oprocentowanymi napojami) z innymi ważnymi gośćmi - delegacjami białych myszek i różowych słoników. Ale być może znajdzie czas, aby oświecić pozostałych panów, nim Unia wycofa z obiegu kolejne żarówki. 

Prawdziwy problem tkwi jednak w Polsce. Otóż zapewne wycofywanie unijnymi regulacjami klasycznych żarówek spowodowało u nas, w kraju przywiązanym przecież do klasycznych wartości, taki ciemnogród, że nawet najświatlejsze debaty Parlamentu Europejskiego i jego rezolucje mało już kogo w Polsce obchodzą. Oczywiście poza Ryszardem Petru, który jako profesjonalna opozycja nie robi nic innego, jak tylko obserwuje Krynicę. Ale nie Krynicę, w której odbywa się forum gospodarcze, lecz Krynicę Unijno Rezolucyjnego Wzorca Akceptacji europejskich rządów - w wygodnym i poręcznym skrócie K.U.R.W.A. Tymczasem jednak Polacy nie mają wstydu i nawet K.U.R.W.A. nie robi na nich żadnego wrażenia. A przecież to takie ulubione słowo tylu naszych rodaków. I pan Petru jest w kropce, bo nie wie czemu K.U.R.W.A. nie jest już Polakom taka bliska. 

Podpowiem chętnie: panie Rysiu - bo Polacy wolą "kurwę" bez kropek...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz