środa, 5 października 2011

Pożryj się ze mną o Maca :-)

Miałem rozmowę z kolejnym doktorantem. Niedawno relacjonowałem rozmowę z pewnym doktorantem, który bardzo krytykował mój blog - z pozycji przesyconego literaturą Marqueza, Miłosza i Herberta. Dziś nie trafiłem na snoba kulturalnego ale na antysnoba komputerowego.

Otóż jemu się nie spodobało to, że mam Macintosha. To dla niego jest komputerowy snobizm - podobnie jak iPhone jest snobizmem telefonicznym. Z tym drugim podejściem się w pełni zgadzam - z tego prostego powodu, że iPhone ma niestety bardzo ograniczoną funcjonalność jako smartfon (jednak rysik i fizyczna klawiatura przydają się czasem) i został z góry zaprojektowany jako gadżet kultowy - co się zresztą firmie Apple genialnie udało ;-)

Ale komputer Macintosh nie jest gadżetem dla snobów - oczywiście z pewnymi wyjątkami, które się zawsze będą zdarzały. Mój szwagier na przykład używa mojego poprzedniego Maca i w pewnym sensie snobuje się nim - jako architekt. Powód jest banalny - na Macu o wiele lepiej pokazywane są wykonane przez niego wizualizacje. Dodatkowym autem jest fakt, że inwestorzy budowlani lubią snobizm - a Mac może się im kojarzyć ze snobizmem i klasą, bo na ogół ludzie używają znacznie brzydszych pecetów. Ale ten "snobizm" szwagra jest zagraniem marketingowym i ma pełne uzasadnienie (poza samą techniczną przewagą Maca w pokazywaniu wizualizacji).

Mój rozmówca miał notebooka Lenovo Y550 - oceniłem go grzecznie jako znacznie ładniejszego od mojego starego notebooka IBM. Ale jest to typowy pecet z wyglądu - gruby, niezbyt poręczny, wykonany z trzeszczącego plastiku. Nie ma żadnego porównania do nienagannej minimalistycznej elegancji Apple - tak samo jak tandetny plastik obudowy peceta nie ma porównania do applowskiej obudowy unibody, która jest laserowo frezowana z jednego bloku aluminium. Mac nie trzeszczy, Mac jest zgrabny i wydajny.

Ma tylko dwie wady - cenę i niekompatybilność z niektórymi rozwiązaniami na PC. Czyli przykładowo brak makowych odpowiedników różnych programów użytkowych - na przykład dialerów do komórkowego internetu, choć i tu można zaradzić kupując oprogramowanie firm trzecich. Wiem, bo sam tak robiłem.

Nie ma co spierać się o wyższość Maka czy Peceta - dla każdego inny komputer będzie bardziej wartościowy. Ale krzywdzące jest nazywać a priori każdego Mac usera snobem. To jest po prostu dyskryminacja :-)

To jest przykład rozmowy, która się nie uda - gdyż od samego jej początku użeram się z rozmówcą. Mogę się spierać o mój blog w porównaniu do ambitnej literatury Mistrzów, mogę się spierać o wyższość Maca i PC. I o tysiąc innych spraw - tych ważnych i tych najmniej ważnych...

Spierać z partnerem się można - a nawet trzeba, jeśli ten spór poszerzy nasze horyzonty. Ale nie ma co się spierać, jeśli to prowadzi jedynie do zacietrzewienia.

I znów, jak zwykle, blog wygrał. Kolejny temat do opisania ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz