Znane jest powiedzenie o tym, że ktoś się zachowuje jak słoń w składzie porcelany, czyli wszystko niszczy i rozwala swoją niezręcznością. No to ja piszę o timerze w składzie porcelany.
A timer, jakby ktoś nie wiedział, to taki stoper odliczający pozostały czas. W tym przypadku chodzi o to, że czas jest odliczany do spotkania się z jakimś chłopakiem, którego właśnie poznajemy. I w tym czasie robimy czynności, które wyglądają jak wizyta słonia w składzie porcelany, czy jeża w składzie prezerwatyw (dla grzecznych dzieci - w składzie baloników).
Na czym polega zgubna rola tego "timera". Nie tyle samego timera, czyli odliczania do spotkania, ale trzeba było na kogoś "zwalić winę". To jest oczywiście nasza wina. Polega na tym, że mając na uwadze jakieś spotkanie z jedną osobą prowadzić możemy nadal szeroko zakrojone poszukiwania, w nadziei na to, że w ostatniej chwili może trafi się ktoś jeszcze lepszy. Ma to uzasadnienie - chcemy do ostatka upewnić się że nie ma nikogo naprawdę lepszego. A jakie są zagrożenia? Że trzymając tyle srok za ogon wszystkie wypuścimy.
Wiadomo, że kiedy już się spotkamy z tą osobą, to nie będziemy w tym czasie poznawali innych. Ale zanim dojdzie do spotkania, trzeba choćby je potwierdzić. Dziś jest piątek, specjalnie tą notkę napisałem w ten dzień. Jutro zaczyna się weekend. Powiedzmy, że jutro mamy się z tą osobą spotkać. Ale ona też ma swoje plany. Trzeba jej naszego potwierdzenia. A może ten chłopak do nas przyjedzie? I już w południe musi wiedzieć, że jest aktualne spotkanie, bo potrzebuje kilku godzin na swój wojaż.
I zaczyna się taniec słonia na linie. Udawanie, że może coś nam wypadnie, a może nie. Przeciąganie do ostatniej chwili. Pół biedy, gdy o czasie mu damy znać, że jest wszystko OK. A co będzie gdy o tym zapomnimy i on już inaczej zaplanuje wyjazd? Albo gdy my potwierdzimy, a pojawi się ktoś naprawdę znacznie ciekawszy, który np. może się spotkać w ten weekend, a potem jedzie na 3 tygodnie za granicę? I jak wtedy odwoływać tego pierwszego?
Różne mogą być uniki, ściemy i tłumaczenia. I może się zdarzyć że w końcu wszystko się poplącze. I nie spotkamy się ani z tym pierwszym, ani z innym - i weekend zostanie zmarnowany. Dlatego też lepiej wiedzieć kiedy przestać szukać wiatru w polu, i skoncentrować się na tym, co realne i w zasięgu.
Nocników jest wiele, ale czemu to nasza ręka miałaby w którymś wylądować? ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz