niedziela, 2 października 2011

Czy inni chcą miłości?

21 lipca 2011
Jednym z argumentów, jakiego użył mój były w cytowanej wczoraj korespondencji, było stwierdzenie, że przewidywał, że z innymi mi się nie uda, gdyż jedynie to on ma potrzebę domu, związku, miłości, życia razem.

I kto to mówi? Osoba, z którą nie tylko poprzednio się nie udało, ale jeszcze która mnie tak uraziła jako jedyna z moich byłych? I ta osoba mówi o nie udawaniu się mi życia z innymi?

Nietrudno jest przewidzieć, że z wielu osobami próba wspólnego życia się nie uda - żadna w tym tajemnica. Trzeba się dobrać wzajemnie w tylu sprawach, że nie od razu wszystko da się obliczyć. Dlatego porażki i rozstania są nieuniknione.

W przypadku małżeństw hetero to jest mniej widoczne, bo nie liczy się jako małżeństw narzeczeństwa zakończonego przedwczesnym rozstaniem się. A mimo tego ile jest rozwodów - i ja sam zapewne niedługo stanę przed taką koniecznością (już zresztą postanowioną, ale nie realizowaną). Zatem nie każde poznawanie się udaje i nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Nietrudno jest być mądrym prorokiem w tej sprawie.

Pytanie bardziej istotne jest takie, czy jest wielu ludzi szukających naprawdę związku - a nie jakiś jego marnych imitacji, w rodzaju seks układów, czy układów sponsorskich, albo innych luźnych relacji. Bo jeśli oni są, i jeśli jest realna szansa na to, aby na nich trafić - to są podstawy do optymizmu. Ja mam wrażenie, że oni są - ale po prostu wycinek ludzi dostępnych przez net jest bardzo mały. Dlatego tak trudno jest kogoś właściwego znaleźć.

Nie wiem jakie są szanse, nie wiem jak długo można szukać - bo traf może pojawić się równie dobrze dziś lub jutro, a równie dobrze za rok lub nigdy. Pozostaje jedynie wiara w sukces - i na szczęście ta wiara jest mocniejsza niż tanie krakanie byłego chłopaka, prorokującego same porażki.

Związek z moim ostatnim chłopakiem pokazał na jak wysoki jakościowy poziom można wznieść znajomość - a przecież to nie było maksimum. Tamtemu byłemu daleko do tego poziomu - więc niech lepiej nie stroi się w prorocze szaty, a bardziej w szatę pokutną. Bo fakt, że tak bardzo mnie uraził, zasługuje z jego strony raczej na pokutę, niż na proroctwa...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz