Blog tostowy się nie sprawdził i zawiesiłem jego pisanie, co mi zresztą znacznie ulżyło, bo pisanie go - choć samo w sobie nie było trudne - wymagało mozolnego szukania materiałów i dotyczyło spraw w miarę dla mnie obcych - a przez to mniej nakręcających mnie do pisania.
Blog fotograficzny, czyli drugi z moich blogów wchodzących w skład Trój-Wymiarowego Blogu (poza flagowym blogiem gejowskim), też przeżywał swój kryzys, w nieco wcześniejszym czasie. Ale powody tego kryzysu były zupełnie inne niż w blogu tostowym.
Z materiałami na blog fotograficzny nie było żadnego problemu - od początku jego pisania miałem ponad 200 sampli zdjęciowych do zamieszczenia w blogu (jedno zdjęcie dziennie), a przecież dysponowałem jeszcze tonami zdjęć z których nie dokonałem wyboru - więc kolejne 200 lub 300 sampli czekało. W sumie moglem mieć tych fotografii na rok czy półtora do przodu.
Problem polegał na zbyt napiętym sposobie pisania. Każdego dnia zamieszczałem bowiem dwa posty. Jednym była notka z numerowanym samplem fotograficznym, zawierającą zdjęcie i jeden akapit jego opisu. Drugą był mini esej na temat fotograficzny, zawierający trzy-cztery akapity - bo mniej nie wypadało napisać dla powagi bloga. W efekcie często się zdarzało, że lałem wodę i sztucznie rozpychałem opisy, aby było więcej treści. To wymagało więcej pisania, a poza tym było niekomfortowe.
Nie groziło to może istnieniu bloga, bo byłem w stanie pisać go bardziej komfortowo niż tosty - miałem bowiem materiały u siebie i nie traciłem czasu na ich wyszukiwanie. Ale takie sztucznie rozdmuchane pisanie było mało przyjemne. Coś z tym trzeba było zrobić.
I zrobiłem. Skonsolidowałem notki - do postów samplowych wkleiłem treści z esejów, umieszczając je pod zdjęciami. Usunąłem numerację sampli, przez co zyskałem miejsce na dłuższe tytuły w razie potrzeby. I zamiast dwóch notek dziennie mam do napisania tylko jedną.
Zmiana liczby notek nie oddaje jednak zmiany w ich pisaniu jaka się dokonała. Otóż teraz notki pisze się znacznie wygodniej. Nadal mam jeden akapit do napisania o zdjęciu samplowym, ale potem piszę już tylko jeden dodatkowy akapit, zawierający rozwinięcie tematu. Czasem mogą to być dwa akapity - ale i tak treści jest dwa razy mniej niż poprzednio. Mogę oczywiście napisać więcej, jeśli taki jest temat, ale nie muszę. Mogę zatem pisać notki krótsze, szybciej i zdecydowanie bardziej komfortowo.
Nie tylko z mojej strony jest to lepiej. Dla czytelnika przebieganie wzrokiem przez nadmiernie rozepchane teksty wcześniejszych notek też nie było komfortowe. Teraz notki są krótsze i szybsze do przeczytania. Blog jest chudszy i mniej nadęty. Wszyscy powinni być zadowoleni. I co najważniejsze, blog jest nie tyle może uratowany (bo nie było zagrożenia że go zaprzestanę) ale o wiele łatwiejszy do prowadzenia, zatem jest znacznie mniejsza szansa, że w przyszłości nie będę miał czasu na jego pisanie.
Nie ma sensu rzucać sobie kłód pod nogi - trzeba upraszczać to, co było niepotrzebnie przekombinowane. I tak jest z moim blogiem fotograficznym ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz