12 czerwca 2011
I znow piszę dokładnie w miesiąc później - to taka już mała tradycja na blogu, aby dawać miesiąc karencji, co sprawi, że posty będą już publikowane gdy emocje trochę opadną (lub bardziej niż trochę).
Mój Były Chłopak kontaktował się ze mną dziś na GG i opowiadał o swojej randce. Okazało się, że jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że znalazł swój ideał faceta. Niech mu będzie na zdrowie :-)
Zatem już w pełni ostatecznie skończyliśmy nasz związek. Co prawda rozstaliśmy się już 7 marca, gdy on jechał za granicę, ale zawsze była opcja powrotu do siebie, gdyby się wszystko ułożyło. I wydawało się przed naszym ostatnim kilkudniowym spotkaniem, że powrót będzie możliwy. Ale przez te kilka dni byliśmy już obok siebie i trochę obcy. Coś jednak między nami się ostatecznie rozstępowało. Nie dlatego, że nagle ja czy On kogoś szukaliśmy. Po prostu dlatego że tak już miało być. W boskim planie wobec nas :-)
I teraz się to dokonało oficjalnie. Od tej pory mój Były Chłopak jest już byłym chłopakiem. Pisać go będę małymi literami. To symbolizuje odłożenie związku z nim ad acta, do mojego prywatnego IPN-u ;-)
Co czułem gdy się dowiedziałem, że kończymy związek, a raczej wszelką przyszłą nadzieję na powrót do związku? Otóż czułem wielki smutek w sercu. To znaczy, że mój były chłopak naprawdę zapadł mi w serce. Ale rozumowo wiem i sercem też czuję, że nie miało być chleba z tej mąki. Teraz jestem tego tak samo pewny jak on. Dlatego nie rozpaczam, ale traktuję to - tak jak on - jako zachętę do budowania nowego życia z inną osobą.
Nieważne, czy razem, czy osobno. Ważne aby zbudować to nowe życie - i aby miał je każdy z nas. A to z kim miałby je mieć - nie ma żadnego znaczenia. Liczy się po prostu nowe, szczęśliwsze życie.
Takim małym symbolicznym zaczęciem nowego życia było zdobycie dziś dwóch lootów w jednym z Zandalari HC - czyli w Zul'Gurub. Wypadły mi rękawice i staff, a potem wbiłem jeszcze repę w Therazane do exalted i zmieniłem enachant na schouldery. Wtajemniczeni w WoW-a wiedzą o co biega, a ci, którzy nie wiedzą, niech biegają dalej ;-)
Jeśli to prawda, że można być post-związkowymi przyjaciółmi, lepiej się módl, żebyś Ty się kimś takim dla niego nie okazał.
OdpowiedzUsuńBo kiedy za tydzień, dwa, najpóźniej miesiąc ta jego "dozgonna miłość" go rzuci, to Ty najwięcej będziesz miał do słuchania (bo komu się wypłakać w rękaw,jak nie Sprawdzonemu Przyjacielowi?).
A jeśli on coś dla Ciebie znaczył to uwierz-takie zwierzenia będą bolały jak jasna cholera.
Pozdrawiam, wyjątkowo Ci czegoś nie życząc,
KaJot
Dla mnie to nie problem wysłuchać i pomóc tam, gdzie mogę. A gdzie nie mogę to nie mam czym się zajmować, bo to jest poza moim zasięgiem. Mam bardzo pragmatyczne podejście w tym zakresie.
OdpowiedzUsuń