piątek, 7 października 2011

Seksoholizm rozwala rozmowy :-)

Zdarzało mi się już kilka razy, że gadałem z kimś szukającym związku i wydawało się, że trafiłem na właściwą osobę - ale kiedy za szybko wspomniałem o moim seksoholizmie - rozmowa się urywała. A mój seksoholizm nie jest typowy.

Lubie seks. Uwielbiam seks. Chciałbym go robić tyle - ile się tylko da. Od razu zaznaczę, że głównie chodzi o light sex - pieszczoty, pocałunki. Bo to można robić bez końca, całymi godzinami. Seks wytryskowy zaś prowadzi do błyskawicznego spadku podniecenia. Wolę więcej seksu w bliskości niż szybki finisz.

Moje zamiłowanie do seksu można więc określić seksoholizmem. Ale to nie jest seksoholizm za wszelką cenę i z każdym. To, że uwielbiam seks, nie znaczy że będę go robić niewolniczo. Nie znaczy to, że dam się bezwolnie ponieść popędowi seksualnemu. Ja wiem, że seks nieszczery, bez zaangażowania emocjonalnego, bez uczucia, bez bliskości - nie kręci mnie w ogóle. Taki seks to jest jedynie gimnastyka erotyczna, którą można co prawda robić, ale która nie jest tym, czego potrzebuję w życiu.

Potrzebuję bowiem seksu jako wyrazu miłości i bliskości, a nie jako produktu standalone. A zatem moje podejście "seksoholiczne" jest jak najbardziej zgodne z oczekiwaniami szukających związku. Oni też szukają seksu jako spełnienia w związku, a nie poza nim. Dlaczego więc rozmowy z takimi ludźmi się urywały?

Z oczywistego względu - braku cierpliwości oraz uprzedzeń rozmówców. Słowo seksoholizm włącza im czerwone światło alarmowe i kończą rozmowę. Nie mam możliwości wyjaśnić im dokładniej, o co mi chodzi.

To jest oczywiście wyłącznie moja wina - niepotrzebnie wyciągam temat, który działa na nich jak święcona woda na diabła. Taki temat powinienem zaaplikować inaczej - bez podnoszenia tematu seksoholizmu, naświetlając najpierw tło sprawy. A ja poszedłem na skróty, które się skończyły zerwaniem rozmowy. To ja wybrałem skrót, więc to ja ponoszę odpowiedzialność za koniec rozmowy - a nie druga strona, która odruchem Pawłowa uległa swojej fobii.

Czasem rozmowa przypomina poruszanie się słonia w składzie porcelany. Słoń stara się przejść przez skład grzecznie, ale czasem się zdarza że machnie trąbą lub uszami - i porcelana leci z półek. Lepiej być wężem w składzie porcelany - wtedy trudno o jakiekolwiek incydenty. A jeśli już się nie da być wężem, to przynajmniej słoniowężem ;-)

4 komentarze:

  1. Ciekawie opisany temat. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy jak wiele osób jest uzależnionych od seksu i to również należy leczyć. Moim zdaniem doskonałe efekty możemy uzyskać podczas terapii w https://detoksfenix.pl/ i taka osoba na pewno wróci odmieniona.

    OdpowiedzUsuń