wtorek, 22 grudnia 2015

Greyzolek

Kupiłem go w niedzielę 29 grudnia 2013 o godzinie 11.20. Mam to zapisane w telefonie w timerze, który odmierzał czas jaki ze mną był. Niestety, Greyzol nie dożył dwóch lat u mnie. Odszedł w nocy z 13 na 14 grudnia. Taki żywy i sprawny szczurek, wspinający się z kawałkiem jedzenia w pyszczku na wyższe półki w klatce, aby drugi szczur nie zabrał mu posiłku. Ani gruby, ani otyły - a jednak jego czas dobiegł końca. 

Rano 14 grudnia zobaczyłem w klatce leżącego Greyzola. I nie ruszającego się. To do niego niepodobne. A potem dojrzałem, że leży taki rozflaczały. Oklapnięty. I nie oddycha. I już wiedziałem, że będę tego dnia płakał. Ktoś powie, że to tylko szczur. Dla mnie to mój szczur. I traktuję go jak członka rodziny. A teraz już go nie będę miał. I nie kupię szybko nowego, bo został jego współtowarzysz, który może młodego szczura zagryźć. Trzeba odczekać aż i on odejdzie aby kupić nowego zwierzaka.

Na pewno kupię tak samo umaszczonego szczura - biało szarego. Bo taki mi się podoba. Choć może równie dobrze spodobałby mi się szczur krówka - w czarno-białe łaty. A na razie poszedłem na spacer z Greyzolem w jego ostatnią drogę. Pochowałem go po "afrykańsku". Nie miałem czym wykopać dołu, więc umieściłem go na ziemi i obłożyłem kopcem z kamieni. W takim miejscu aby łatwo go odwiedzać, a zarazem by postronne osoby nie chodziły tam i nie zniszczyły tego grobu. 

Śpij spokojnie biały wariacie - zawsze będziesz w mojej pamięci :-*

1 komentarz:

  1. Każdy zwierzak to też istota czująca, więc nie można traktować go jak przedmiot! Masz rację, to członek rodziny - odkąd wzięło się za niego odpowiedzialność i pokochało...

    OdpowiedzUsuń