20 kwietnia 2012
Odpowiedziałem na anons zamieszczony przez chłopaka szukającego związku. A potem zaczęliśmy korespondować przez SMS (bo odpowiedź na anons była przez SMS właśnie). On zobaczył mój profil i postanowiliśmy się spotkać. Nie widziałem jego zdjęcia, ale ponieważ miał do mnie przejechać z Siedlec, więc już darowałem mu fotografię. Umówiliśmy się przy Rotundzie w centrum. Podjechałem tam, chłopak wsiadł do samochodu - i zdumiałem się. To jest zapewne ten sam złodziej, którego swego czasu przywiozłem z Bełchatowa i który mnie okradł, wyskakując potem przez balkon z zamkniętego mieszkania :-)
Pogadaliśmy w czasie jazdy o sobie, pojechaliśmy do Toro, miałem przygotowany portfel imprezowy oraz imprezowe klucze na wszelki wypadek. Zaparkowaliśmy koło klubu i gadaliśmy w aucie. Powiedziałem mu, że jest podobny do tego złodzieja i pokazałem mu jego fotkę w telefonie. Chłopak nie zmieszał się, odpowiedział, że faktycznie podobny. Ale rzekomo nie wie gdzie jest Bełchatów, skąd tamtego wziąłem. Zaproponowałem mu aby mnie pocałował, bo pamiętam, że tamten miał rozkosznie miękkie usta. Ale ten się niby wstydził.
W końcu zaproponował aby nie iść do Toro i jechać na kolację do McDonalda (podniosłem ten temat na początku spotkania) i potem pojechać do mnie do domu. Okej, ruszyliśmy. Ale w trakcie drogi on sobie przypomniał, że musi ogarnąć jakąś wpłatę na poczcie głównej. No to wjechałem w boczną ulicę (Świętokrzyska była rozkopana) i wysadziłem go, a potem pracowicie, w kilku ruchach, zawróciłem auto w ciasnym miejscu. Niedługo po zawróceniu auta dostałem SMS z informacją "Nie podoba mi się pan, nie chcę takiego jak ty, przepraszam". Nawet styl podobny do tamtego złodzieja.
Nic innego się nie spodziewałem i bez wahania pojechałem do domu. Niestety temu oszustowi i złodziejowi nie udowodnię kradzieży. A do siebie już na pewno go nie wezmę. Po prostu potraktowałem to jako zabawny znak od Boga. Ale jaki? Że coś się powtórzy? Ale przynajmniej doładowałem akumulator w samochodzie, który praktycznie miesiąc był nie odpalany - więc jednak coś pożytecznego w tym nie-przyjemnym było ;-)
Oby tylko nie powtórzyło się nic złego ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz