Powiadają że dobro uczynione kiedyś może w przyszłości powrócić. Nie bardzo w naszym zwariowanym świecie można wierzyć w takie powiedzenie i jeśli dobro do nas powraca, to zawsze jesteśmy skłonni przypisać to na zasadzie przypadku. Okazuje się jednak, że czasem Karma faktycznie może być przyjazna. Przekonałem się o tym niedawno. Rozmawiałem bowiem z moim przyjacielem, którego znam od kilkunastu lat. Obaj mamy pasję do tej samej gry w World of Warcraft. Zresztą to właśnie ja mu ją zaszczepiłem.
Mam teraz komputer, który pozwala mi grać, ale nie mam najnowszego dodatku do World of Warcraft - czyli Legion. Na razie nie stać mnie na jego zakup, mam o wiele więcej pilnych wydatków do wykonania. W najlepszym wypadku mógłbym kupić Legion w styczniu. Myślałem, że może uda mi się to zrobić na Gwiazdkę, ale niestety nie wyrobię się z tym. Gdy więc o tym wszystkim dowiedział się mój przyjaciel, to po prostu postanowił mi go kupić w prezencie.
Oczywiście można powiedzieć, że to miły wspaniały gest i tak dalej, ale gdzie ta Karma? Otóż Karma polega na tym, że kilkanaście lat temu to ja mu kupiłem zestaw startowy do World of Warcraft składający się z głównej gry i Burning Crusade. On pamięta o tym, podczas gdy ja już o tym zapomniałem. Teraz on nie tylko zrobi mi prezent, ale również spłaci dawny moralny dług. Odwdzięczy się za to, że kupiłem mu wejście do świata gry, w której się zakochał. W tym sensie jest to ewidentnie przyjazna Karma i mały element wiary w to, że świat może być lepszy. Bo dobro zaczyna się czasem od drobnych rzeczy.
A na razie czekać mnie będzie oczyszczanie świata Azeroth z diabelskiego pomiotu Burning Legionu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz