Miałem instalować Windows trzy razy. Na trzech dyskach. Najpierw na dysku notebooka, którego kupiłem, tylko po to, aby zainstalować tam program do odczytywania danych z dysków Macowych i zgrać te dane, a następnie sformatować dyski Macowe na PC. Potem (po wstawieniu do notebooka dysku SSD z Maca) miałem zainstalować Windows już na dłużej. A po kilku miesiącach, przy instalacji dysku SSD M2 (co kiedyś może się stanie) zainstalować tam Windows ostatecznie. Okazało się jednak, że czekało mnie pięć lub sześć dodatkowych instalacji w tak zwanym międzyczasie.
Rozsiadłem się na Windowsach na dobre, gdy okazało się, że nie działają mi słuchawki. Nie są rozpoznawane, port muzyczny mini jack nie jest podłączony. Niby drobiazg, ale nie podaruję tego. Próbowałem to softwarowo naprawiać na różne sposoby - i nic. No to zreinstalowałem Windows. Na szczęście dane miałem na innej partycji, więc nawet format partycji systemowej nie był mi straszny. Po reinstalacji Windows okazało się, że najpierw słuchawki działają, potem nie. Więc kolejna instalacja. Stopniowo dowiadywałem się co może być przyczyną ich nie działania.
Winiłem sterownik audio Realteka. Przechodziłem kilka ślepych uliczek i kilka raz instalowałem Windows - tego dnia cztery instalacje pod rząd. Wreszcie, mimo starannego baczenia, słuchawki znów nie zadziałały. Ale tym razem udało mi się podejść od tyłu sterownik audio i zdeinstalować jego najnowszą wersję. I słuchawki wróciły do łask. Można było tak zrobić od razu, ale wtedy nie udawało mi się ruszyć tego sterownika. Niestety, wiedzę nabywa się stopniowo, także metodą prób i błędów. To oczywiście nie koniec problemów,. jakie mieć mogę z Windowsami.
Ważne jednak, aby uczyć się na błędach - w życiu też :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz