Powiadają że w święta Bożego Narodzenia, a raczej w ich Wigilię, zwierzęta przemawiają ludzkim głosem. Więc pogadam sobie ze swoimi szczurkami. Ciekawe co powiedzą. Pewnie poskarżą się na warunki bytowe, w klatce nie wymieniłem im od jakiegoś czasu ściółki. To prawda, ale zamierzam to zrobić właśnie przed świętami, żeby Wigilię spędziły w jak najlepszych warunkach. Niedługo idę do sklepu po to, aby między innymi kupić im w prezencie chrupki dla zwierząt, które tak bardzo lubią.
W międzyczasie inne zwierzęta, które przemawiają przy każdej możliwej okazji, nie tylko w Wigilię, okupują salę sejmową. Zwierzęca opozycja stara się w Polsce o powrót do Folwarku Zwierzęcego, którego przewodnie hasło brzmiało: wszystkie zwierzęta są sobie równe, ale niektóre są równiejsze. No i chcą powrotu to tego, żeby było tak jak było, wśród tych równiejszych. Tymczasem ja przygotowywać się będę do równiejszych świąt. Równych bowiem u mnie innym dniom w roku. Czyli Wigilia - dzień jak co dzień. W tym roku tak samo, jak w niektórych ubiegłych, wariant minimalistyczny. Bez choinki (może wyciągnę lampki, jeśli mi się zechce i je znajdę). Byłoby miło, ale nie wiem, gdzie w czasie przeprowadzki lampki schowałem.
Nie tylko bez choinki, ale także bez specjalnej asysty kulinarnej. Kolacja też nie różni się od innych - brak środków. Ale to nie problem. Lepsze mniej wystawne jedzenie, niż wigilia kilka lat temu, gdy z chłopakiem zmarnowaliśmy kilka potraw poprzez ich nieodpowiednie przechowanie. Nie martwi mnie brak wigilijnej wystawności, bo święta powinno się przeżywać w środku, a nie na zewnątrz. Oczywiście nikt mi nie kupi żadnego prezentu - i dobrze. Bo święta to nie prezenty, ale zajrzenie do swego wnętrza. I tak moja sytuacja materialna i życiowa sprawiają, że święta zaczynam traktować w bardziej refleksyjny sposób. I akurat to mnie nie martwi, a cieszy.
Ale to dobrze, bo nawet jeśli w przyszłości będę miał lepsze warunki do ich obchodzenia - to refleksja już zostanie na zawsze :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz