Najlepsze jednak było co innego. Współlokator skojarzył Kanibala jako kogoś, o kim dyskutowało się czasem na forach gejowskich. A że to chłopak charakterystyczny z wyglądu, więc łatwo go skojarzyć. I była o nim mowa jako o latawcu, spotykającym się z wieloma osobami i - co równie ważne - w kilku przypadkach jako o złodzieju okradającym przyjmujących go ludzi. Więc moja obawa i schowanie portfela w czasie spotkania nie były bezzasadne. Warto ufać intuicji, która widocznie wyczuła, że coś jest nie tak.
I współaktor się wściekł dlatego, bo wyczuł u siebie w nieotwieranym normalnie w czasie jego nieobecności pokoju obcy zapach. Za mojej świadomości Kanibal tam nie wchodził, ale kto wie czy gdy byłem chwilę w łazience tam cicho nie zajrzał. A może gdy spałem on tam zajrzał i czegoś szukał. W każdym razie nic szczęśliwie z domu nie zniknęło, ale nie dziwiłem się złości współlokatora, że obawiał się o swój dobytek u mnie. Nie dość, że skucha, to i wstyd - i tragikomiczne przyjęcie pod dach akurat tak kontrowersyjnej osoby.
I utrudnienie na długie tygodnie poznawania ludzi, zanim się to nie wyprostowało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz