Skoro dziś trzynasty to notka będzie oczywiście o pechu - a w tym przypadku o zawodowym pechu. Można by długo wymieniać przykłady zawodowego pechu - dają się streścić w krótkich punktach: brak klientów, niesolidni klienci, klienci oszukujący etc. Ale bywają też bardziej subtelne i znacznie ciekawsze przykłady tego zawodowego pechu.
Z mojego punktu wodzenia komunikacja zawodowa z klientami przypomina mi pracę kelnera czy stewarda. W sumie te dwa zawody przychodzą mi na myśl bo wymagają nienagannej aparycji, ale także nienagannych manier i zawodowej uprzejmości. Takiej uprzejmości również ja podlegam i dlatego nie wypada mi w rozmowie z klientem stosować chwytów rodem z rozmowy prywatnej.
W rozmowie prywatnej można po prostu powiedzieć komuś że jest idiotą, kretynem etc. Albo - trochę grzeczniej - dać do rozumienia że jego propozycje są idiotyczne. Jako handlowiec muszę być o wiele grzeczniejszy i trzymać nerwy na wodzy. Dlatego gdy jakiś klient uparcie wykazuje się głupotą, mam zabawny problem. Ale jest na to jeden wytrych - wystarczy powiedzieć że niestety nie mogę mu nic zaoferować i zamknąć okno.
Można zapytać po co ćwiczyć taką uprzejmość wobec nieprzemakalnych kretynów - po prostu w imię zasad i dlatego aby nigdy nie urazić wartościowego klienta ;-)
Te wpisy robisz po pijanemu, czy to braki w edukacji? Coraz więcej błędów!
OdpowiedzUsuń