czerwiec 2012
I
przyszły zamówione obrączki i bransoletki z Ameryki. Oczywiście Rafała
już przy tym nie było. Bransoletki z łańcuszka czarnego z motywem tęczy -
otwierają się dość opornie. A obrączki? Wrażenie nie jest tak fajne jak
za pierwszym razem, gdy kupowałem parę z cyrkonią.
Plecione stalowe obrączki
wyglądają trochę na niedorobione - i kupiłem dla siebie dwa rozmiary za
dużą. Zatem kicha, spada mi z palca serdecznego a na środkowym czy
wskazującym trzyma się niezbyt pewnie. Generalnie i rozmiar niezbyt
odpowiedni - i same obrączki wyglądają surowo i grubo ciosane. Od biedy
jakoś mogą ujść, ale nie jest to szczyt moich marzeń w zakresie obrączek
niestety...
Sygnety z kamykami
były kupione jako pierścionki zaręczynowe bardziej niż obrączki.
Niestety, wyglądają niezbyt ładnie, bo są zrobione z czterech warstw
blachy i widać tę warstwową konstrukcję. Nie są (a już mój szczególnie)
dopasowane idealnie, do tego kamyki się krzywo ułożyły w moim. Sygnet
dla Rafała ma mniejszy rozmiar, więc te niedoróbki nie są w nim tak
bardzo widoczne.
Oj
słabo z tymi obrączkami i już się zacząłem zastanawiać nad ich oddaniem
komuś. Zamówiłem dla siebie dodatkowo mniejszą plecioną obrączkę i -
nareszcie dostępną w moim rozmiarze - parę z kolorowymi serduszkami,
chyba najładniejszą w całym sklepie.
Oby te słabe obrączki nie były złą wróżbą dla naszego związku :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz