Taki nick, z serduszkiem wskazującym na szukanie miłości, miał rozmówca, którego zagadałem na czacie Interii. Nick sam w sobie ciekawy, ale moją uwagę przykuło oczywiście serduszko - bo ułan równie dobrze może się kojarzyć z określeniem analnego ogiera. Ale trafiłem na zupełnie inny przypadek...
Tak naprawdę trafiłem na moralizatora o trochę mentorskim podejściu. Gadaliśmy o moim życiu a ten chłopak (lub facet - bo nawet nie pamiętam ile miał lat i czy się w tym zakresie w ogóle przedstawił) zaczynał sprzedawać mi swoje tanie morały na temat mojej sytuacji i moich życiowych wyborów. Moralizowanie połączone z niedźwiedzim pocieszaniem. Bezsensowna metoda "pomagania" komuś, a w praktyce jedynie marnowania czasu i przeszkadzania komuś w jego wewnętrznej refleksji.
W sumie rozmowa nie była jakaś odpychająca i wytrzymałem z nim jakie pół godziny - ale wreszcie postanowiłem tę bezużyteczną konwersację zakończyć. Wspomniałem coś mu o moim blogu, ale nie zdecydowałem się podać mu jego adresu - nie chciałem aby stał się jakiś dyżurnym komentującym narzekaczem czy moralistą. Na takich czytelnikach mi nie zależy :-)
Pożegnaliśmy się więc z Bogiem - i niech On każdego z osobna poprowadzi :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz