2 maja 2012
Na czacie Wirtualnej Polski miałem rozmowę z chłopakiem. I była ona o tyle niekontrolowana, że niewiele z niej już pamiętam. A być może to była najważniejsza czatowa rozmowa mojego życia. Poznałem chłopaka z bardzo daleka, bo aż z Wałbrzycha. Postanowiliśmy się zobaczyć na Skype i podałem mu nicka, ale on się rozłączył. Typowe na czacie. Ludzie się rozłączają bez pożegnania. Nie pierwszy i nie ostatni raz. Ale tym razem tak nie było. Jego po prostu wywaliło i połączył się ponownie, pod innym nickiem.
Przeszliśmy na Skype, ale jego głos był słabo słyszalny więc zadzwoniłem do niego telefonem. Miał numer w Orange a ja pakiet 1000 minut więc moglem gadać do woli. Poprzedni pakiet 1000 minut wykorzystałem zaledwie w 10 procentach, więc teraz nie chciałem tak tracić zakupionych minut. Rozmowa była zatem zupełnie nietypowa - wizja na Skype zaś gadanie przez telefon. Więc gadałem z tym chłopakiem także w momencie gdy odchodził od komputera.
Nazywa się Rafał, ma 22 lata i szuka podobnie jak ja związku - ale z kimś w moim wieku. Gadaliśmy miło przez chyba dwie lub trzy godziny. W końcu ustaliliśmy, że o północy do niego zadzwonię (była 22.30) i upewnię się czy będzie mógł do mnie przyjechać na resztę długiego weekendu (4 dni). Chłopak mieszka z dalszą rodziną, nie ma opiekującej się nim matki ani ojca. Ale wypada mu oczywiście poprosić wujka o zgodę na wyjazd.
Zamiast przespać się tylko położyłem się do łóżka, ale wstałem po pewnym czasie i zabrałem się za pisanie notek o poprzednim poznawanym chłopaku (tragedyi w pięciu aktach). Potem zadzwoniłem do Rafała - może jechać. Więc zrobiłem sobie kawę do termosu, wziąłem plecak z podręcznym aparatem i pojechałem.
Oby to była ostatnia droga - po nowo poznawanego chłopaka oczywiście ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz