13 maja 2012
Wracamy
do Warszawy z Rafałem, jedynie po weekendowym jego pobycie w szkole
zaocznej. Ale tym razem jedzie z nami Perełka. Kochany towarzysz Rafała,
i teoretycznie o niego (a raczej o nią) mógłbym być zazdrosny. To malutki york,
niewiele większy od świnki morskiej. Rafał nawet nie wyprowadza go na
dwór więc pies sika i robi kupę w domu - ale ma tak małe bobki, że nie
jest problemem je sprzątać. A jak nasika to też niczym z naparstka ;-)
Zatem
mamy ożywienie w domu a zarazem trzeba uważać pod nogi bo tak małego
pieska można zadeptać przez nieuwagę. Szczególnie gdy śpi na łóżku na
swojej poduszce obok Rafała. Ale jak rozkosznie wygląda, gdy suczka nas
wita po nieobecności, szczekając w swój niepowtarzalny sposób. Nie
potrafię nawet tego szczekania opisać, ale jest to coś bardzo fajnego.
Nie wygląda to jak szczekanie, ale jak jakieś beczenie owcy może.
I
najważniejsze, że to nadaje nowego wymiaru żartom jakie sobie kiedyś, w
czasie znajomości z Kubą jeszcze, robiłem z reklamy z Beatą
Tyszkiewicz. Zapytywałem bowiem, wywołując nieodmiennie śmiech, czy ja tu byłem z pieskiem, czy bez pieska?
Ano, teraz byłem z pieskiem :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz