wtorek, 6 grudnia 2016

Wkręcony

Zacząłem szukać w pobliżu mojego miejsca zamieszkania serwisów komputerowych, a była sobota, i wydzwaniać do nich z zapytaniem, czy podjęliby się tak banalnej rzeczy, jak wykręcanie śrub. Serwisy, do których dzwoniłem, chyba jednak nie chciały zarobić i przypominały mi, że nie pracują w soboty i zapraszają od poniedziałku. Jedyny informatyk, który gotów był przyjechać do mnie po to, żeby wykręcić te trzy głupie śrubki zażyczył sobie za to 150 (słownie sto pięćdziesiąt) złotych. Pomyślałem sobie jednak, że tak szalony nie jestem. Ale problem pozostał.

W końcu wpadłem na najbardziej banany pomysł. Wystarczy pojechać do serwisu firmy, w której kupiłem komputer, bo jej salony czynne są do późna siedem dni w tygodniu. Tak zrobiłem. Pojechałem do najbliższego geograficznie talonu, w którym wykręcili mi te śrubki, wymienili dysk, i wkręcili ponownie. Problemy ze sprzętem miałem już za sobą. Wkręcili mnie co prawda na 30 złotych, ale trudno. Pozostawało bawienie się z oprogramowaniem.

Zabawa ta polegała przede wszystkim na przegrywaniu danych z dysków makowych na PC, formatowaniu ich na PC, właściwej instalacji systemu, jego konfiguracji i kustomizacji, oraz instalacji sterowników producenckich i pozostałego oprogramowania. Czyli robota na co najmniej jeden-dwa dni, nie licząc mniejszych poprawek i ustawień, które będzie się wykonywało dniami i tygodniami potem. Oczywiście najgorsze, co pojawia się przy stawianiu nowego komputera, to niepewność o to, czy wszystkie ustawienia lub elementy służące aktywności na komputerze dadzą się w taki sam (lub w inny równie skuteczny sposób) ustawić, po to, aby czynności na nowym komputerze były możliwa tak, ja na dotychczasowym sprzęcie.

A zatem stawianie nowego komputera to okres niepewności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz