Wczoraj zastanawiałem się, o czym by tu świątecznym napisać na drugi dzień świąt. Temat karpia przydał się jako w połowie świąteczny i w połowie polityczny. Nie spodziewałem się jednak, że na dzisiejszy dzień będę miał drugi tekst w połowie świąteczny, po części polityczny. Wczoraj miała miejsce straszliwa katastrofa lotnicza, w której zginął prawie cały Chór Aleksandrowa, wspaniały rosyjski zespół, który od dziesięcioleci koncertował na całym świecie i przepięknie śpiewał w wielu językach, w tym także polskie pieśni. Wielu ludziom nie podobały się może ich mundury Armii czerwonej - ale przecież to tylko scenografia, liczy się tak naprawdę tylko śpiew.
Chyba nie ma ludzi, którzy się znają na muzyce i nie uważaliby Chóru Aleksandrowa za jeden z najlepszych wojskowych chórów na świecie. A teraz po tej wielkiej tragedii będzie niestety ciężko go odbudować. Zginęli nie tylko artyści, ale i dyrygent. Można powiedzieć, że z naszego polskiego punktu widzenia historia w pewnym sensie zatacza koło. Sześć lat temu inny Tu-154 się rozbił, a teraz rosyjski samolot z tak ważną dla Rosji obsadą poszedł w jego ślady. Kto wie, może to nauczka od Tego Który Jest na Górze - niezbadane są Jego wyroki.
Ale jeśli tak by było w istocie, to dopuszczałbym tylko taką możliwość, że miałoby to służyć czemuś ważnemu. Może jakiemuś oczyszczeniu się. Choć szczerze wątpię, żeby ta straszna tragedia, która dotknęła rosyjską kulturę, mogła musicie rosyjskich polityków do zmiany stanowiska w sprawie wraku Tupolewa, który jest przecież polską własnością. Najwyraźniej Rosjanie mają coś do ukrycia, skoro tak zwlekają z oddaniem wraku. Trudno wyobrazić sobie inne wytłumaczenie. Gdyby Rosjanie nie mieli nic do ukrycia, to w ich interesie byłoby jak najszybciej wrak oddać i mieć to z głowy.
Taki okrutny jest ten świat - a wczoraj jego okrucieństwo dotknęło rosyjską i światową kulturę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz