Dziś obchodzimy nasz Dzień Niepodległości, ale nie zamierzam się rozwodzić w tym poście nad polskimi kwestiami patriotycznymi. Zacznę od wspaniałego mema, który na który trafiłem w internecie, dotyczącego nowo wybranego prezydenta Ameryki. Od strony graficznej przedstawia jedynie zdjęcie Białego Domu, ale - jak to w przypadku memów bywa - najlepszy jest jego tekst, który brzmi następująco: 21 styczeń 2017, dzień, w którym po raz pierwszy w historii miliarder wprowadzi się do komunalnego mieszkania, które wcześniej zajmowali czarni. Czytałem sporo o wyborach w Ameryce, ale żadna opinia nie była tak celna i tak zabawnie trafiająca w punkt.
Mógłbym mieć pewien żal do mojej matki o to, że trochę pospieszyła się z moim przyjściem na świat. Zabrakło mi bowiem jedynie 20 minut, aby moje własne urodziny świętowała cała Ameryka. Ale, jak widać, nie można być celebrytą na życzenie. Natomiast trochę celebryckie zwycięstwo Trumpa dla wielu Amerykanów okazuje się być (przynajmniej na pokaz) powodem do histerii. Coraz więcej lewaków odgraża się emigracją do Kanady. Kto w Polsce zarzekał się, że po zwycięstwie wyborczym PiS-u ucieknie do Kanady? Czy aby nie córka pani premier Kopacz? Kto przewidywał, że Brytyjczycy masowo będą emigrować do Francji po Brexicie? Okazuje się, że emigrują do Hiszpanii, tak jak to robili już dawniej, i nie dlatego że boli ich Brexit, tylko raczej dlatego, że w Hiszpanii jest cieplej.
Przez najbliższe tygodnie zapewne będziemy jeszcze czytali lub oglądali niejedną wypowiedź, która wieszczyć będzie koniec świata z powodu zwycięstwa Trumpa. Aż strach pomyśleć, co się w mediach wydarzy, gdy zaczną zwyciężać kolejni prawicowi politycy wyborach szefów państw. Co będzie, gdy w grudniu powtórzy swój sukces prawicowy kandydat w Austrii, Norbert Hofer? Do tego czasu prawdopodobnie znajdzie się klej do kopert, którego brak opóźnił powtórkę wyborów prezydenckich. Cóż to będzie za tragedia, gdy we Francji wygra Marine Le Pen, pokonując wspaniałego socjalistę Hoollande, a nie daj Boże w Niemczech wygra ktoś zupełnie spoza układu? Cały świat się zawali! Gdzie wtedy będzie mogła emigrować nowoczesna i postępowa lewica? Do radykalnie zislamizowanych krajów arabskich, w których poucinają im głowy? Do Indii lub Chin? A może po prostu na przysłowiowy Madagaskar?
A wtedy lewicowe lemingi zamienią się w lemury z Madagaskaru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz