Mam na Maku taki wyskakujący ekran "Today". Ale to na szczęście nie jest Microsoft i jego "Where do you want to go today?". To Apple. I mam wpisane wszystkie dyżury w telefonie i komputerze. Bo alarmuje mnie to przed dyżurem abym zdążył się przygotować. I na komputerze pokazuje mi dyżur jako spotkanie. A jeśli dyżur jest zdefiniowany na ileś godzin, to najfajniejsze jet to, że przesuwa się po tym taka cienka czerwona linia. Oznacza ona bieżącą godzinę. Czyli pokazuje jak bardzo dane "spotkanie" jest zaawansowane w czasie.
Na początku jest oczywiście lipa, dopiero się zaczyna. Ale potem coraz bardziej ta linia opada ku dołowi. Jedna czwarta, polowa, trzy czwarte. Aż wreszcie przychodzi taki moment, że cienka czerwona linia jest już tuż tuż końca dyżuru. I wtedy wiem, że już kolejna praca za mną. O czym to świadczy? O tym, że pracuję dla pracy, a nie dla satysfakcji. I o tym, że nie mogę się doczekać końca dyżuru.
Czyli krótko mówiąc - że praca jest mordęgą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz