W międzyczasie wątek zawodowy. Gdy wróciłem od dziecka do domu, oczywiście znów zacząłem szukać klientów. I pojawili się lewitujący dwaj. Czyli klienci - a raczej dopiero potencjalni klienci. Ale tym razem była to para klientów w jakiś sposób negatywna. Obaj powiem niejako zawiśli w próżni i tylko niepotrzebnie śmiecili mi w głowie.
Każdy z nich niby umówił się na masaż i wyraził chęć rezerwacji terminu, ale... Moja procedura przewiduje że rezerwuję dopiero po otrzymaniu potwierdzenia od klienta w formie rozmowy lub wiadomości SMS z jego telefonu. Bez tego nie dokonuję rezerwacji. A panowie jakoś o tym kroku "zapomnieli".
W sumie, teoretycznie rzecz biorąc, mogą się jeszcze odezwać. Było już po północy. Jeden, korespondujący e-mailem, mógł po prostu zasnąć. A drugi, z czata, zapowiedział że jeszcze nie wie czy praca mu się nie wydłuży - więc potwierdzi potem. Teoretycznie obaj mogą wypalić. Ale nawet jeśli wypalą, to wrażenie lewitującej pary będzie nadal w pamięci...
Pożyjom, uwidim...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz