Rzadko kiedy anons jest dawany bardziej sobie a muzom niż w konkretnym celu, który powinien określać dział jego zamieszczenia. Niekiedy jednak i na taki rodzaj anonsu można trafić. Dziś przedstawiam anons, który określiłbym jako krzyk rozpaczy. Najczęściej zachowuję pisownię oryginalną, a dziś szczególnie ją zachowam - aby i ona może pokazała emocje piszącego ów anons.
Umiera się na wiele sposobów: z miłości, z tęsknoty, z rozpaczy, ze zmęczenia, z nudów, ze strachu i kiedy się wie, że nic się już nie zmieni... Umiera się nie dlatego, by przestać żyć, lecz po to by żyć inaczej. Kiedy świat zacieśnia się do rozmiaru pułapki, śmierć zdaje się jedynym ratunkiem, ostatnią kartą, na którą stawia się własne życie. życie stało się dla mnie nie do zniesienia ale na was pierdolonych oszustach nie robi to wrażenia.Myślicie tylko o jebaniu, kutasach i spustach. Zanadto zaufalem pedałom i to mnie zgubiło...a chcialem tylko kochać i być kochanym. Czy za wiele chciałem od życia?? Za wiele jak sie okazało..
W sumie nie wiadomo o co chodzi. Obstawiam trzy możliwości. Najlżejsza opcja to ogólny zawód poziomem osób szukających kontaktu w internecie, a w szczególności związku. jeśli tak, to widocznie sporo zaleźli autorowi anonsu za skórę, bo bardzo go to zabolało. Średnia opcja to konkretne nieszczęście, na przykład "złapanie plusa", które staje się (dosłownym albo przenośnym) wyrokiem śmierci - czasem uczuciowej, czasem społecznej a czasem wręcz biologicznej. Ale najcięższa opcja, to chęć popełnienia samobójstwa, która skutkuje zamieszczeniem tego anonsu jako swego rodzaju listu pożegnalnego. Oby to nie był ten przypadek.
A teraz dylemat - odpisywać na taki anons czy nie? Po namyśle doszedłem do wniosku że nie. Formalny powód - autor nie podał o sobie żadnych informacji. Wnioskuję z tego że nie ujawniając choć rąbka tajemnicy o sobie, nie oczekuje kontaktu. A pisać jakieś komentarze do jego anonsu, które i tak mogą zostać opacznie zrozumiane... To nie ma sensu. On nie pyta czy znajdzie kogoś. On pisze że nie znajdzie - a więc nie ma sensu na silę się z nim kontaktować.
Wszyscy kiedyś umrzemy - ale lepiej nie umierać z krzykiem rozpaczy na ustach...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz