24 czerwca 2012
Czekam więc na Rafala i jego byłego faceta, który miał z nami pojechać na jakiś tydzień, a potem wracać samodzielnie na Dolny Śląsk. I przyszli wreszcie ale Rafał nie przywitał się ze mną szczególnie wylewnie. Zwróciłem na to uwagę i wziąłem to za zły znak.
Potem sobie pomyślałem, że były dwa czynniki które mogły wpłynąć na takie przywitanie. Po pierwsze miejsce publiczne na oku być może wścibskich sąsiadów. A po drugie, obecność ciągle zazdrosnego byłego faceta u boku. Ale jednak gdzieś w tyle głowy pozostało zmartwienie, bo wydawało mi się, że nie czułem jakiegoś sercowego przyciągania ze strony Rafała. Tak jakby trochę ten wyjazd był towarzyski, a nie partnerski.
Wracałem więc do Warszawy nieco zmartwiony. Nie wiedziałem bowiem jak się ułożą nasze losy. Ale gdzieś w tle diabeł podpowiadał, że może się nie udać. A ja już nie mam raczej czasu na szukanie kolejnego chłopaka. I mogę być w coraz gorszej sytuacji jeśli nie wyjdzie z Rafałem.
Zatem droga powrotna nie była tak radosna, jak mi się marzyła :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz