Nasz ukochany Kuba nie żyje! A przynajmniej tak napisano (a może napisał) o nim (albo o sobie) na jego profilu na Facebooku. I co najciekawsze, nikt się specjalnie tym jego "umarciem" nie przejął. Dwie osoby napisały mu komentarze w stylu "puknij się w czoło". I w sumie chyba podziałało, bo kilka dni później już nie było tej rozkosznej notki.
Kuba nie po raz pierwszy dał się poznać jako, mówiąc elegancko, konfabulator. On już konfabuluje do tego stopnia, że nikt - łącznie z nim samym - nie łapie się na to co jest prawdą, a co fałszem. Zapewne nawet Sherlock Holmes do pary z doktorem Watsonem by nie byli w stanie wszystkiego rozwikłać. Nawet przy wydatnej pomocy Herculesa Poirot.
Na razie Kuba zmartwychwstał. To on napisał notkę. Ale może będzie kiedyś taki moment, że Kuba faktycznie umrze - podobno ma krwiaka w mózgu, który mu naprawdę zagraża, ale ja już nie do końca w to wierzę - a nikt nie przejmie się tym, bo będą myśleli że to żart. Póki nie zobaczą zdjęcia trumny na facebookowym profilu.
Kuba, przyhamuj z okłamywaniem póki możesz bo potem będzie za późno ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz