23 marca 2012
Adi w Krakowie miał szczęście i nieszczęście. Szczęście, bo był zajęty zaledwie przez godzinę, a nie pól dnia jak przypuszczał. Oczywiście zajęty sprawami adekwatnymi do kierunku jego studiów. Ale nieszczęście polegało na tym, że bank ściągnął mu opłatę z konta i nie miał kasy na kupno biletu powrotnego. I zapytał mnie czym bym mu nie kupił biletu. I miałem dylemat.
Nie byłem jednoznacznie przekonany czy to jest chłopak, z którym mi się uda, czy nie. To wina sparzenia się na zbyt szybkich deklaracjach z wcześniejszymi - i znacznie większej, a kto wie czy nie przesadnej, ostrożności. W końcu się zdecydowałem, bo sobie przypomniałem, że mam przecież konto w systemie internetowej sprzedaży biletów kolejowych, gdyż kupowałem bilety dla różnych chłopaków od 2008 roku. Zamówiłem więc bilet, ale nie chciał przyjść kod SMS-owy do transakcji kartą.
Zadzwoniłem więc do obsługi banku, bo nie chciałem aby transakcja wisiała w Internecie w nieskończoność. Udało się tam wszystko załatwić. Już w czasie rozmowy z doradcą uczyniłem kroki, które sfinalizowały transakcję. Ale na odchodnym pracownik banku powiadomił mnie o pewnej możliwości, która okazała się dla mnie bardzo ważna w moim obecnym życiu, bo dająca mi oddech finansowy na jakiś czas i zabezpieczająca moją zagrożoną finansowo egzystencję. I zaraz po zakończeniu rozmowy przyszedł SMS z kodem, tak jakby sam Bóg specjalnie go wstrzymał po to, abym dowiedział się o tej bankowej możliwości.
Potraktowałem to jako ważny znak - niekoniecznie do poznania Adiego, ale ogólnie do mojego życia. Bóg, jak na razie, czuwa nade mną ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz