5 marca 2012
Wróciłem do domu a Kuba pojechał wcześniej na spotkanie w sprawie pracy. Poczułem podejrzany zapach i sprawdziłem - butelka Fahrenheita Diora straciła chyba centymetr zawartości. Kuba napryskał na siebie Bóg wie ile perfum za ciężkie pieniądze kupionych. Wściekłem się, tym bardziej, że przedtem prosił mnie SMS-em o zakupy i fajki. Poczułem się wkurzony jego lekkomyślnym szastaniem moją własnością.
Napisałem mu wkurzonego SMS-a - przyznał się że się "trochę popsikał". Ale poczułem w tym jakiś zły znak. Ostatnio denerwuje mnie kiedy chłopak (nie tylko Kuba) szasta moimi zasobami. Dotyczy to nadmiernego, moim zdaniem, sypania na przykład proszku do prania. A prań z Kubą było dużo robionych, bo on co i rusz prał swoje spodnie na imprezy.
W każdym razie mleko, a raczej Dior, się rozlało. Jednak kiedy Kuba wrócił nie bylem już tak wściekły i spokojnie pogadaliśmy o tym jego spotkaniu w sprawie pracy - tak jak się spodziewałem niezbyt udanym, bo firma, na którą się napalił była mało wiarygodna... Ze znalezieniem pracy Kuba będzie musiał nieco się natrudzić...
Ważne, że złe emocje opadły...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz