15 lipca 2011
Urodziny to niby dzień pełen radości - choć dla geja może mniej, bo ma się rok więcej i od razu spada się w rankingach ciotolandu niczym auto mające rocznik w górę ;-) Ale dziś mam do napisania o innych urodzinach, oczywiście nie moich.
Są dziś urodziny tego chłopaka, z którym kontakt mi się odnowił niedawno, a który nie zostawił po sobie miłych wspomnień - i dlatego ignorowałem go poprzednio. Jednak ostatnio miałem tyle znaków od Boga, także związanych z byłymi, że zdecydowałem się mimo wszystko rozpracować także ten kontakt. W efekcie on mi nasyłał masę SMS-ów na które odpisywałem. Raz z nim nawet gadałem przez koma, ale potem nie miałem nastroju do rozmowy, mimo, że próbował dzwonić. Kosztów nie ma, bo to Play i mam darmowe rozmowy i SMS-y.
Ja zresztą niechętnie gadam przez koma, bo wtedy nie mogę nic robić równolegle na kompie. Gdy piszę na czacie czy GG, to mogę na raz gadać z kilku osobami i równolegle pisać na przykład notkę na bloga. A rozmowa ustna mnie zbyt pochłania i nie mogę podzielić uwagi. Bo uwagę dzielę jedynie wzrokowo.
Gdy chcę z kimś spokojnie pogadać przez koma, zakładam zestaw słuchawkowy i kładę się wygodnie na kanapie. Bez kompa, skupiony tylko na gadaniu. Ale w tym przypadku nie chciałem się od kompa odrywać. Bo to nie jest ktoś nowy, z kim może wyjść udany związek, ale ktoś, kto już mnie zawiódł - i nie jest brany pod uwagę w pierwszej kolejności.
I dziś on ma urodziny a ja zapomniałem mu złożyć życzeń, bo cały dzień siedziałem na czacie i szukałem kogoś. Piątek miałem prawie cały wolny, mogłem po kogoś wyjechać nawet na drugi kraniec Polski, ale nikogo nie znalazłem. Bo znaleźć można raczej cudem. I na cud też liczę :-) A gdy cudu nie ma, to jest oczywiście smutek. I nie mam za bardzo w tym smutku ochoty na radosną korespondencję z byłym.
Mógłbym oczywiście pojechać do niego na weekend. I pierdolić się z nim do utraty tchu. Ale musiałbym przez to zdeklarować się, że wracam do niego. A jakoś nie czuję, aby to była jednoznacznie najlepsza opcja. Może kiedyś taką opcją będzie, ale nie teraz. Może kiedyś sytuacja dojrzeje do tego abym mu powiedział, że wracamy do siebie - po raz trzeci. Bo do trzech razy sztuka. Staram się jednak znaleźć kogoś, z kim uda się bez takich problemów, jakie już się wydarzyły z tamtym chłopakiem. I póki co, na tym się koncentruję.
W końcu złożyłem mu życzenia, ale wyszło niestety zdawkowo, bo zapomniałem ich złożyć od siebie. Głupia sytuacja - ale głupie już jest to, że on do mnie się odezwał kilka dni temu. Na szczęście nie moja wina, nie ja kontakt zaczynałem. To, że z nim koresponduje nie znaczy, że automatycznie się z nim będę zaręczał. Nie wiem czy on to rozumie, ale mam wrażenie, że nadinterpretuje moją komunikację.
No cóż. Wszystkiego najlepszego by the way ;-)
"Ale w tym przypadku nie chciałem się od kompa odrywać. Bo to nie jest ktoś nowy, z kim może wyjść udany związek, ale ktoś, kto już mnie zawiódł - i nie jest brany pod uwagę w pierwszej kolejności" - to najbardziej cyniczna rzecz, jaką u Ciebie kiedykolwiek przeczytałem...może jeszcze będzie z Ciebie pełną gębą gej! :D
OdpowiedzUsuńA co do tego absztyfikanta - geje są bardzo łasi na zainteresowanie ze strony innych (osobiście znam tylko jednego, który nie jest). Ciotodrama natomiast pozwala im rozdmuchiwać zwykłe "cześć" do rozmiarów romansu stulecia.
Jedno jest pewne-kiedy były zaczyna się znowu Tobą interesować, to wiedz, że coś się dzieje! :D
To nie cynizm ale prosta ekonomia życia. Nie poświęcam czasu (i to całościowo, bo nie umiem gadać przez fona i robić coś na kompie naraz) na komunikację z kimś, z kim sobie jej nie życzę po tym co mnie spotkało.
OdpowiedzUsuńCo do absztyfikanta - to specyficzny przypadek, i dobrze bo gdyby wszyscy geje tacy byli to pozostałoby się tylko powiesić ;)
Jedno jest pewne - u niego są cykliczne fazy tego zainteresowania, więc to dla mnie nie nowina i nie uznaję tego za jakieś istotne "dzianie się".